Końcówka roku 1994. Za moment nastąpi denominacja złotego, a Aleksander Kwaśniewski zostanie prezydentem. Tymczasem z małej wsi Hektary na studia polonistyczne do pobliskiej Częstochowy przyjeżdża nastoletnia Wiola.
Podobnie jak w znakomitych „Gugułach" z 2014 r. Wioletty Grzegorzewskiej w jej nowych „Stancjach" dostajemy autobiograficzną opowieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny.
– Wiolka Rogala jest moim alter ego, ona żyje kolejny raz – mówi „Rzeczpospolitej" Grzegorzewska. – Moje wspomnienia są tkanką powieści i czasem przenikają się nawzajem. Kiedy pod wpływem impulsu dokonuję zmiany wyglądu bohatera lub sceny, to często zaczyna ona stanowić prawdę silniejszą niż realne wspomnienia, które się z czasem zacierają.
Premiera „Stancji" ma miejsce pół roku od chwili, gdy Grzegorzewska za anglojęzyczny przekład „Guguł" otrzymała nominację do Man Booker International Prize, do której w ostatnich latach nominowani byli m.in. Amos Oz, Elena Ferrante czy Orhan Pamuk. Nagrodę ostatecznie zdobył Dawid Grossman, jednak Grzegorzewska i jej tłumaczka Eliza Marciniak osiągnęły coś niezwykłego. Jedynym polskim pisarzem, który zdobył tę nominację, był Stanisław Lem w 2005 roku.
Prawda zwykłego życia
Wcześniej były bardzo dobre recenzje m.in. w „Guardianie", gdzie pisano o „Gugułach" jako książce „bez cienia stylistycznej przesady. Autorka jest przywiązana do prawdy zwykłego życia i wspomnień, a jednocześnie potrafi je nasycić zmysłowością".