„Stancje", powieść Wioletty Grzegorzewskiej

„Stancje" to obraz dojrzewania wyobcowanej dziewczyny, która w latach 90. trafia ze wsi do miasta.

Aktualizacja: 04.09.2017 23:02 Publikacja: 04.09.2017 18:11

Spotkanie z Wiolettą Grzegorzewską w Warszawie 7 września o 18.00 na Brackiej 25

Spotkanie z Wiolettą Grzegorzewską w Warszawie 7 września o 18.00 na Brackiej 25

Foto: W.A.B., Joanna Sidorowicz

Końcówka roku 1994. Za moment nastąpi denominacja złotego, a Aleksander Kwaśniewski zostanie prezydentem. Tymczasem z małej wsi Hektary na studia polonistyczne do pobliskiej Częstochowy przyjeżdża nastoletnia Wiola.

Podobnie jak w znakomitych „Gugułach" z 2014 r. Wioletty Grzegorzewskiej w jej nowych „Stancjach" dostajemy autobiograficzną opowieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny.

– Wiolka Rogala jest moim alter ego, ona żyje kolejny raz – mówi „Rzeczpospolitej" Grzegorzewska. – Moje wspomnienia są tkanką powieści i czasem przenikają się nawzajem. Kiedy pod wpływem impulsu dokonuję zmiany wyglądu bohatera lub sceny, to często zaczyna ona stanowić prawdę silniejszą niż realne wspomnienia, które się z czasem zacierają.

Premiera „Stancji" ma miejsce pół roku od chwili, gdy Grzegorzewska za anglojęzyczny przekład „Guguł" otrzymała nominację do Man Booker International Prize, do której w ostatnich latach nominowani byli m.in. Amos Oz, Elena Ferrante czy Orhan Pamuk. Nagrodę ostatecznie zdobył Dawid Grossman, jednak Grzegorzewska i jej tłumaczka Eliza Marciniak osiągnęły coś niezwykłego. Jedynym polskim pisarzem, który zdobył tę nominację, był Stanisław Lem w 2005 roku.

Prawda zwykłego życia

Wcześniej były bardzo dobre recenzje m.in. w „Guardianie", gdzie pisano o „Gugułach" jako książce „bez cienia stylistycznej przesady. Autorka jest przywiązana do prawdy zwykłego życia i wspomnień, a jednocześnie potrafi je nasycić zmysłowością".

Sukcesy pociągnęły za sobą kolejne tłumaczenia i po angielskim trwają właśnie prace nad kolejnymi, m.in. włoskim, niemieckim i hiszpańskim.

Pierwsze kroki stawiała jako poetka. Z czasem zaczęła też pisać prozę, choć lirycznej wrażliwości trudno nie dostrzec. „Guguły" były jej drugą książką prozatorską i przyniosły sukces. Nominacja do Bookera była tylko jedną z wielu. W Polsce walczyła o Nike i Literacką Nagrodę Gdynia.

„Guguły" opowiadały o małej Wiolce, która dorasta na przełomie lat 70. i 80. we wsi Hektary. To autobiograficzne historie o kolejnych dziecięcych inicjacjach. Pisarka nie ukrywa, że Hektary to autentyczna część wsi Rzeniszów, w której się wychowała. Po studiach w Częstochowie Grzegorzewska pracowała m.in. w księgarni, a jej mąż prowadził firmę. W 2006 r. postanowili wraz z kilkuletnim synem wyjechać na Wyspy Brytyjskie. Zamieszkali na wyspie Wight położonej u wybrzeży południowej Anglii. Tam pracowała jako pomoc domowa, tłumaczka i sklepowa hostessa. Urodziła córkę. Po godzinach wciąż pisała, by po kilku latach wreszcie zacząć żyć z literatury. Dziś mieszka pod Londynem, ale w obliczu nadciągającego brexitu rozmyśla nad kolejnym wyjazdem, choć raczej nie do Polski.

W „Stancjach" Grzegorzewska wraca do swego młodzieńczego alter ego i opowiada o przyjeździe do Częstochowy w połowie lat 90. Już pierwsza scena sprawia, że przed oczami staje nam wycofana i wyobcowana dziewczyna. Jednak jej nieporadność nie przygnębia i nie irytuje. Wiolka sprawia wrażenie człowieka z innej planety. Intrygująca jak Kevin Spacey w „K-PAX".

– Pierwszy raz do Częstochowy przyjechałam z klasą maturalną na spektakl „Iwona, księżniczka Burgunda" Gombrowicza – wspomina Grzegorzewska. I dodaje, że poczucie nieprzystosowania nie wiązało się z kompleksami prowincjuszki. Częstochowa i tak wydawała jej się podszyta wsią – furmanki, stragany z dewocjonaliami i permanentna atmosfera festynu. Różnice wynikały z tego, że dorastała w izolacji, czytała inne książki, nie znała filmów i telewizji.

– Zdałam sobie sprawę, że do tego świata zupełnie nie przystaję. Musiałam się go uczyć od podstaw. Jak przyjechałam, to nie potrafiłam nawet skorzystać z telefonu na dworcu, prosiłam policjanta o pomoc – wspomina.

Wiola nie dostaje miejsca w akademiku i szybko musi znaleźć tani nocleg. W trzech częściach niedługiej powieści tuła się po kolejnych miejscach. Wpierw trafia do hotelu robotniczego, gdzie poznaje rosyjskich handlarzy. Później trafia do sióstr zakonnych i chociaż jest niewierząca, to doświadcza życia klasztornego. Chodzi w regulaminowym stroju, nosi chodaki i musi wracać do przybytku przed nocą. Jednocześnie wciąż studiuje. Natłok doświadczeń i spotkań sprawia, że Wiola coraz bardziej zatraca się w swej niestabilnej sytuacji i historiach obcych ludzi. Jest na skraju załamania nerwowego. Po kolejnych tułaczkach w końcu znajduje pracę i wynajmuje kawalerkę. Dochodzi do siebie, rozmyślając, co dalej ma począć ze swoim rozkawałkowanym życiem bez stałych punktów oparcia.

Grzegorzewska z czułą uważnością portretuje otaczający Wiolkę świat. Znakomicie rekonstruuje pejzaż lat 90., nie gorzej, niż zrobił to Łukasz Orbitowski w „Innej duszy". I chociaż „Stancje" chwilami rozpadają się narracyjnie na wiele anegdot, to obraz wewnętrznego dojrzewania wiejskiej dziewczyny jest w „Stancjach" bardzo przejmujący. Ciekawość ludzi łączy się u niej z lękiem. Nie ma pieniędzy, nie zna modnych rozrywek, za to prowadzi bogate życie wewnętrzne. Namiętnie obserwuje i słucha. Łatwo się zaprzyjaźnia z ludźmi z marginesu. Dojrzewa przy tym jako kobieta, a przez jej życie przewijają się kolejni chłopcy i mężczyźni.

Jak poczwarka

Pytana o istotę przemiany Wiolki, Grzegorzewska wskazuje zdanie na końcu powieści: „W ciągu trzech lat, od dnia, w którym wysiadłam na dworcu, żyłam jak poczwarka związana oplotem; szłam z walizką, pozwalając po drodze, by inni wybierali dla mnie rolę, dyrygowali i wyznaczali kierunek dalszej podróży".

– Wiolka wysłuchała wielu historii, poznała ludzi z pogranicza, których życie się wykoleiło. Po konfrontacji z tym światem dojrzewa. To jest największa przemiana. Byłam w pewnym sensie trochę jak ta Iwona, księżniczka Burgunda - puentuje pisarka. ©?

Końcówka roku 1994. Za moment nastąpi denominacja złotego, a Aleksander Kwaśniewski zostanie prezydentem. Tymczasem z małej wsi Hektary na studia polonistyczne do pobliskiej Częstochowy przyjeżdża nastoletnia Wiola.

Podobnie jak w znakomitych „Gugułach" z 2014 r. Wioletty Grzegorzewskiej w jej nowych „Stancjach" dostajemy autobiograficzną opowieść o dojrzewaniu młodej dziewczyny.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki