"Ale z naszymi umarłymi": Zombi z Polski ruszają na podbój świata

Nowa powieść Jacka Dehnela ma momenty brawurowe, ale połączenie romantycznego wizjonerstwa z publicystyką bywa dla niej zabójcze.

Publikacja: 28.08.2019 18:48

Jacek Dehnel "Ale z naszymi umarłymi" Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019

Jacek Dehnel "Ale z naszymi umarłymi" Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019

Foto: materiały prasowe

Lokatorzy kamienicy na krakowskim Podgórzu tworzą właściwie przekrój współczesnego polskiego społeczeństwa. Poczynając od najwyższego piętra: mamy tu małżeństwo polsko-brytyjskie, dalej zaś parę gejów w niby-szczęśliwym związku, zgorzkniałych emerytów, wiecznie kłócących się małżonków i zbuntowaną nastolatkę, wreszcie w suterenie – niestroniącego od alkoholu pana Włodka. Taki jest obraz wyjściowy autora.

Jacek Dehnel nie zamierzał jednak napisać powieści realistycznej, skoro tytułem odwołał się do głośnego zbioru szkiców Marii Janion „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi". Znakomita badaczka zastanawia się, co z naszego dziedzictwa stało się ważne po 1989 r., co jest wartością, a co mrocznym obciążeniem.

Taką intelektualną refleksję Jacek Dehnel łączy z popkulturową zabawą. Oto w polską rzeczywistość drugiej dekady XXI w. wkraczają umarli, którzy powstali z grobów. Początkowo są to pojedyncze przypadki, ale z każdym dniem tych zjaw pojawia się coraz więcej. To już nie tylko anonimowe duchy, ale też najsławniejsi bohaterowie naszej historii. Zombi z Polski ruszają w końcu do Europy, a potem na cały świat.

Ta wizja naszej patriotyczno-historycznej ekspansji nakreślona została z groteskową ironią, której korzeni można szukać w pisarstwie Gombrowicza. Te sceny powieści są ciekawsze i literacko bardziej wartościowe niż uczuciowe zawirowania w związku Kuby i Tomka.

Jak przystało na autora postmodernistycznych czasów, Dehnel bawi się konwencjami i swobodnie je miesza. A jednak kiedy zombi zaczynają wychodzić także z katedry wawelskiej i innych historycznych nekropolii, w powieści pojawia się też romantyczny ton (skądinąd silnie obecny we wspomnianej książce Marii Janion). Nieuchronnie też pojawiają się skojarzenia z Wyspiańskim, który przygnieciony cieniem Wawelu prowadził dialog z przeszłością.

Jacka Dehnela zdecydowanie bardziej pociągają aluzje do dnia dzisiejszego. Fabuła, którą wymyślił, jest mocno osadzona tu i teraz, kiedy w Polsce coraz silniejsza staje się patriotyczna tromtadracja i coraz mocniej pobrzmiewają nacjonalizm i nietolerancja.

W fikcyjną akcję Dehnel wplata zatem mnóstwo aluzji do naszego życia politycznego, do funkcjonowania narodowych mediów, a nawet do posunięć polityków najwyższej rangi. Początkowo fragmenty opisujące reakcje na pojawienie się pierwszych zombi są bardzo zabawne. Autor brawurowo kreśli też wizję narastającej polskiej dumy, gdy duchy przeszłości wyruszają na podbój świata, ale wraz z kolejnymi rozdziałami powieści pomysł ten coraz bardziej traci swą siłę.

Powieści „Ale z naszymi umarłymi" brak literackiego rozmachu, zarówno na poziomie realistycznym, jak i wizyjno-groteskowym. Żaden z bohaterów wymyślonych przez Dehnela się nie rozwija, o każdym wiemy właściwie wszystko po kilkudziesięciu pierwszych stronach. Szaleństwo świata zombi także nie narasta, a im więcej zmarłych się pojawia, tym napięcie słabnie.

Po lekturze całości najistotniejsze staje się zatem przekonanie czytelnika, że nie da się połączyć romantycznego wizjonerstwa artystycznego z publicystycznymi aluzjami do dnia dzisiejszego. Taka bieżąca aktualność szybko umiera w literaturze.

Lokatorzy kamienicy na krakowskim Podgórzu tworzą właściwie przekrój współczesnego polskiego społeczeństwa. Poczynając od najwyższego piętra: mamy tu małżeństwo polsko-brytyjskie, dalej zaś parę gejów w niby-szczęśliwym związku, zgorzkniałych emerytów, wiecznie kłócących się małżonków i zbuntowaną nastolatkę, wreszcie w suterenie – niestroniącego od alkoholu pana Włodka. Taki jest obraz wyjściowy autora.

Jacek Dehnel nie zamierzał jednak napisać powieści realistycznej, skoro tytułem odwołał się do głośnego zbioru szkiców Marii Janion „Do Europy tak, ale razem z naszymi umarłymi". Znakomita badaczka zastanawia się, co z naszego dziedzictwa stało się ważne po 1989 r., co jest wartością, a co mrocznym obciążeniem.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Literatura
Dzień Książki. Autobiografia Nawalnego, nowe powieści Twardocha i Krajewskiego
Literatura
Co czytają Polacy, poza kryminałami, że gwałtownie wzrosło czytelnictwo
Literatura
Rekomendacje filmowe: Intymne spotkania z twórcami kina
Literatura
Czesław Miłosz z przedmową Olgi Tokarczuk. Nowa edycja dzieł noblisty
Literatura
Nie żyje Leszek Bugajski, publicysta i krytyk literacki