Przerażająca opowieść o egzorcyzmach Anneliese Michel to znana historia, która stała się kanwą trzech filmów fabularnych. Anneliese urodziła się w 1952 roku w niemieckiej miejscowości Leiblfing. Kiedy miała 16 lat zaczęła cierpieć na ataki epilepsji, które stale się nasilały. W 1970 roku lekarze uznali, że wobec jej przypadłości są bezsilni. Kolejnym atakom towarzyszyły halucynacje. Podczas modlitw Michel widziała diabelskie twarze, które mówiły jej, że jest opętana. Dziewczyna zachowywała się w sposób przerażający. Potrafiła przez dwa dni wyć i szczekać, by następnego dnia odgryzać głowy ptakom, jeść owady i pić mocz. Świadkowie zeznawali, że była zdolna rzucić dorosłym człowiekiem.

W 1975  biskup Würzburga Josef Stangl udzielił oficjalnej zgody na egzorcyzmy. Prowadziło je dwóch księży,  Ernst Alt oraz Arnold Renz. Większość egzorcyzmów została zarejestrowana na 52 taśmach magnetofonowych. Dzień po ostatnim egzorcyzmie Anneliese Michel zmarła. Sąd potwierdził potem, że przyczyną śmierci dziewczyny było zagłodzenie. Jej rodzice oraz egzorcyści zostali uznani winnymi nieumyślnego spowodowania śmierci „wskutek niedbalstwa”. Pozostała część tej historii to - jeśli chodzi o potwierdzone fakty - opowieść o chorej dziewczynie, która w konsekwencji choroby dziwnie się zachowywała.

Istnieją badania, które pokazują, że fakty są lepiej odbierane, gdy przedstawiamy je wplatając w opowieść. Historie pomagają w stworzeniu więzi emocjonalnych. Według badań psychologów społecznych z Northwestern University powiązanie faktów z opowieścią zwiększa siłę słabych argumentów, a osłabia wydźwięk mocnych.
- Opowieści, przynajmniej częściowo, zakłócają zdolność do oceny faktów - mówi Rebecca Krause, która brała udział w badaniach prowadzonych przez Dereka Ruckera.

W czasie wielostopniowego badania, w którym wzięło udział prawie 1100 osobach, naukowcy odkryli, że gdy fakty były słabe, opowieść, w którą je wbudowano, miała większą siłę perswazji, niż same argumenty. Ale kiedy były mocne, ich moc bardzo rosła, gdy przedstawiano je same, zamiast używać jako elementów opowiadania. Wynik ten sugeruje, że historie ograniczają przetwarzanie informacji przez ludzi. W konsekwencji, opowieści z wplecionymi dowodami pomagają przekonywać, gdy te są słabe, i szkodzą, gdy argumenty są mocne.

Prawdopodobnie wynika to z tego, że opowieści koncentrują się na interesujących dla słuchacza aspektach przekazu. To może zakłócić zdolność ludzi do przetwarzania informacji w rozbudowany sposób. To zakłócenie może być powodem, dla którego wierzymy w fake newsy i opowieści spiskowe. Wystarczy jakiś fakcik opakować w dobrą, nieprawdziwą, opowieść, a jego ranga rośnie do miana prawdy objawionej.