Afera dopingowa: Aż trudno uwierzyć

Lamine Diack zeznał, że pieniądze z łapówek za tuszowanie dopingu Rosjan służyły finansowaniu kampanii wyborczej w Senegalu.

Aktualizacja: 20.12.2015 22:55 Publikacja: 20.12.2015 19:20

Afera dopingowa: Aż trudno uwierzyć

Foto: AFP

Diack, były szef Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej, został zatrzymany 1 listopada w Paryżu. Francuska prokuratura postawiła panującemu w IAAF w latach 1999–2015 Senegalczykowi zarzut „biernej korupcji" i „tuszowania dowodów przestępstwa". Dwa dni później złożył zeznania przed śledczymi Biura ds. Walki z Przestępstwami Finansowymi i Fiskalnymi.

Przyznał się, powiedział nawet więcej, niż można się było spodziewać. Jego zeznania ujawnił francuski dziennik „Le Monde". To wstrząsający materiał pokazujący mechanizm korupcyjny, który nie dotyczył jedynie oszustw dopingowych, ale także wielkiej polityki (z Władimirem Putinem i Dmitrijem Miedwiediewem w tle), biznesu i sportu.

– Chciałem wtedy wygrać batalię o Dakar, obalić rząd mojego kraju. Potrzebowałem więc pieniędzy na wynajęcie samochodów, sal do przeprowadzenia spotkań wyborczych, produkcji ulotek. Trzeba było uruchomić ten ruch obywatelski. Pan Bałachniczew (prezes Rosyjskiej Federacji Lekkiej Atletyki i skarbnik IAAF – red.) należał do ekipy Putina i w tym momencie, kilka miesięcy przed mistrzostwami świata w Rosji, wystąpiły pewne problemy z zagrożonymi dyskwalifikacją sportowcami rosyjskimi. Zostaliśmy wysłuchani, Rosja nas finansowała. Wszystko organizował pan Bałachniczew. Stroną finansową zajął się Papa Massata Diack (syn ówczesnego szefa IAAF – red.) – zeznał Lamine Diack.

Wybory, o których mówi, odbyły się w lutym i lipcu 2012 roku. Diack ostatecznie w nich nie wystartował, a urzędujący prezydent Abdoulaye Wade przegrał. Zwycięzcą został Macky Sall, który w sierpniu tego roku odznaczył ustępującego właśnie ze stanowiska prezesa IAAF orderem Lwa i bronił go po zatrzymaniu w Paryżu.

– Pierwszy raz spotkałem się z nim po wyborach, nigdy przedtem – powiedział w sobotę w senegalskim radiu Diack, odżegnując się od pomocy finansowej obecnemu prezydentowi. Twierdzi też, że nie udzielił jej także żadnemu z innych kandydatów.

Pieniądze Rosjanie jednak płacili klanowi Diacka i to regularnie. Po raz pierwszy w 2009 roku przy okazji wyborów municypalnych. Było to wtedy 400–450 tys. euro. Diack miał już wówczas świetne kontakty z Rosją. W 2006 roku jako członek MKOl spotkał się osobiście z Putinem, walczącym o przyznanie Soczi prawa do organizacji igrzysk olimpijskich. Pośrednikiem między prezydentem Rosji a Diackiem był od początku Walentin Bałachniczew.

Pod koniec 2011 roku prezes IAAF został podjęty na kolacji przez Dmitrija Miedwiediewa i odznaczony Orderem Przyjaźni. Zatrzymany wraz z szefem przez francuską policję prawnik Diacka Habib Cisse powiedział, że to wówczas padła propozycja zgłoszenia kandydatury na prezydenta Senegalu, choć „wyglądało to jak żart".

Rosjanie mieli już wiele na sumieniu i postanowili wykorzystać prezydenta światowej federacji. Od 2011 roku dochodziły bowiem do komisji antydopingowych IAAF sygnały, że paszporty biologiczne wielu sportowców rosyjskich mają wyniki niezgodne z normami i lekkoatletom grozi zawieszenie. Informacje pojawiły się w czasie, gdy IAAF negocjowała lukratywne kontrakty ze sponsorami z Rosji – telewizją RTR i państwowym bankiem VTB. – Trzeba było odłożyć zawieszenie Rosjan podejrzanych o doping na czas po mistrzostwach w 2013 roku. Bez praw telewizyjnych, bez praw marketingowych i z zawieszonymi sportowcami doszłoby do katastrofy – zeznawał Diack.

Kontrolę nad wszystkimi e-mailami i listę 23 podejrzanych zawodników przejął Habib Cisse. Na przełomie 2011 i 2012 roku prawnik prezesa odbył kilka podróży do Moskwy. Tam miał rozmawiać z Bałachniczewem i obmyślić plan działania, czyli sposób, by rosyjscy sportowcy nie zostali zdyskwalifikowani. Jednocześnie przyjmował pieniądze, oficjalnie „jako doradca federacji rosyjskiej". Na liście podejrzanych znajdowała się m.in. Lilia Szobuchowa, maratonka, która musiała zapłacić 450 tys. euro łapówki rosyjskiej federacji, by jej nazwisko nie zostało ujawnione. Dzięki temu mogła wystartować na igrzyskach w Londynie. Szobuchowa potwierdziła istnienie takiej listy.

Ale aby ukryć wszystkie oszustwa, działacze musieli skorumpować urzędników antydopingowych. Diack, Cisse i prawdopodobnie Bałachniczew w Monaco przekonali szefa komisji antydopingowej IAAF Francuza Gabriela Dolle, że „ze względu na negocjacje ze sponsorem trzeba opóźnić procedurę ujawniania nazwisk". Dolle – także zatrzymany w listopadzie przez policję francuską – osłonił w ten sposób sześciu rosyjskich lekkoatletów, prawdopodobnie tych, których personalia ujawnił raport Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Za „swoje usługi" Dolle otrzymał 140 tys. euro, z czego 90 tys. bezpośrednio od Lamine'a Diacka, resztę od jego syna. Część tej sumy (87 tys.) policja znalazła podczas przesłuchania w domu urzędnika, resztę podobno przegrał w kasynie. Nie było mu łatwo prowadzić tę brudną rozgrywkę wobec własnych pracowników. Niektórzy się domyślali, że coś jest nie tak, znali przecież wyniki badań rosyjskich sportowców. Zdziwiło ich także zachowanie Dolle, który zawsze, odbierając telefony, zamykał drzwi w swoim biurze.

Skorumpowani byli także inni urzędnicy IAAF. Śledczy są w posiadaniu e-maila, który Papa Massata Diack przysłał ojcu w styczniu 2013 roku. Znajduje się w nim pięć nazwisk, a przy nich suma, którą trzeba im zapłacić, żeby zachowali milczenie.

Śledczy pytają jednak, co się stało z większością pieniędzy otrzymanych od Rosjan przez skorumpowaną senegalską klikę na kampanię prezydencką 2012 roku. Chodziło nawet o kwotę 1,5 mln euro. – Papa Massata Diack może wam odpowiedzieć – powiedział sędziemu Renaud Van Ruymbeke, były prezes IAAF. Jego syn zaszył się w Senegalu i śledczy nie mają z nim kontaktu.

Diack, były szef Międzynarodowej Federacji Lekkoatletycznej, został zatrzymany 1 listopada w Paryżu. Francuska prokuratura postawiła panującemu w IAAF w latach 1999–2015 Senegalczykowi zarzut „biernej korupcji" i „tuszowania dowodów przestępstwa". Dwa dni później złożył zeznania przed śledczymi Biura ds. Walki z Przestępstwami Finansowymi i Fiskalnymi.

Przyznał się, powiedział nawet więcej, niż można się było spodziewać. Jego zeznania ujawnił francuski dziennik „Le Monde". To wstrząsający materiał pokazujący mechanizm korupcyjny, który nie dotyczył jedynie oszustw dopingowych, ale także wielkiej polityki (z Władimirem Putinem i Dmitrijem Miedwiediewem w tle), biznesu i sportu.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Lekkoatletyka
Igrzyska na szali. Znamy skład reprezentacji Polski na World Athletics Relays
Lekkoatletyka
Mykolas Alekna pisze historię. Pobił rekord świata z epoki wielkiego koksu
Lekkoatletyka
IO Paryż 2024. Nike z zarzutami o seksizm po prezentacji stroju dla lekkoatletek
Lekkoatletyka
Memoriał Janusza Kusocińskiego otworzy w Polsce sezon olimpijski
Lekkoatletyka
Grozili mu pistoletem i atakowali z maczetami. Russ Cook przebiegł całą Afrykę
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?