Do firmy Jerzego Z. który określa samego siebie mianem naturopaty, rzeszowska policja weszła w poniedziałek 29 kwietnia i zabezpieczyła sprzedawane w sklepie internetowym produkty sprzedawane jako leki. Szukali koenzymu Q, a zabezpieczyli m.in. trawę z pszenicy. Prokuratura Okręgowa w Warszawie potwierdza, że prowadzi dochodzenie w sprawie obrotu w internecie produktami leczniczymi bez pozwolenia na wprowadzenie do obrotu, co narusza art. 125 ust. 2 pkt. 2 ustawy Prawo farmaceutyczne.
Czytaj więcej na ten temat: Policja weszła do firmy znachora Jerzego Z.
Policja weszła do firmy Zięby kilka dni po tym, jak w internecie ukazało się nagranie, w którym ten uczy postępowania w przypadku zawału – według niego wystarczy ucisnąć widelcem, wykałaczką czy specjalnym ostrym przedmiotem miejsce nad ustami.
Film Jerzego Z. wywołał burzę w internecie. „A ja głupi przez 15 lat pracy w pogotowiu woziłem pacjentów na kardiologię inwazyjną. Naprawdę szanuje gościa za wyobraźnię" – napisał na Twitterze użytkownik o pseudonimie Patrick House M.D.
Działania prokuratury oficjalnie chwalą farmaceuci: To, co się stało w przypadku dr. Z. to bardzo wyraźny symbol ze strony państwa, że pewne praktyki zostaną ukrócone. Sytuacja, w której proponuje się leczenie zawału przy pomocy wykałaczki, a nowotwory wydumaną postacią witaminy C to absurd. I nie mówimy w tym przypadku o wyrzuconych pieniądzach, a o realnym zagrożeniu życia pacjentów, którzy przekonani o skuteczności takich terapii rezygnują z leczenia zaproponowanego przez lekarza – mówi Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.