Kiedy się poznali, ona miała 23 lata, a on 39. Był rok 1953, Kalina grała w gdańskim Teatrze Wybrzeże w tym samym przedstawieniu, co ówczesna żona Dygata – Dziunia Nawrocka. Dzieliły nawet garderobę.
Po świętowaniu premiery „Barbarzyńców” Dygat „poczuł, że chodzą mu mrówki po krzyżu” na widok debiutującej Jędrusik. Pokazał ją w Sopocie, jeszcze w tajemnicy, Tadeuszowi Konwickiemu, który mówił potem: „Kalina była wtedy młodziutką, drobną, strasznie sympatyczną, strasznie poczciwą, naiwną dziewczyną”.
Grzela, autor książki „Z kim tak ci będzie źle jak ze mną. Historia Kaliny Jędrusik i Stanisława Dygata” sądzi: „Dygat chciał się Kaliną pochwalić, pokazać ją światu. Już wtedy snuł plany o uczynieniu z niej ikony na miarę Marylin Monroe”. Kalina słuchała go ponoć jak ojca. Może dlatego na aukcji pamiątek po MM kupiła jej sweter?
„Starsi Panowie szukali lirycznej dziewczyny, a Kalina okazała się idealną liryczną dziewczyną. Łamała tabu, ale w duszy była przedwojenna jak oni”. Jednocześnie wulgaryzmy były jej znakiem firmowym. Krystyna Sienkiewicz wspominała: „Jak mówiła „kurwa”, to jakby cukiernik dmuchał piankę na ptysia”. Przez pierwsze lata kariery grywała niezależne, uwodzące, erotyczne kobiety,. Magda Umer nie oszczędza jej: „Może dlatego, że nie mogła mieć dziecka, chciała być seksbombą seksbomb”.
Pierwszym, z którym zdradziła Stasia (tak na Dygata mówili wszyscy, którzy go znali), był Tadeusz Pluciński. Józef Hen pamięta; „Kiedy Pluciński zerwał z Kaliną, Staś przestał podawać mu rękę. W jakimś sensie o jego klasie świadczy, że on z Kaliną nie zerwał”. Potem Kalinowa kolekcja systematycznie wzbogacała się o kolejnych narzeczonych – długa to wyliczanka. Ale Zofia Czerwińska twierdzi stanowczo: „Nigdy w życiu nie spała w swoim domu z innym mężczyzną niż Staś”.