Z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie w Stanach Zjednoczonych na tle pytania o to, czy proaborcyjny (ale także proeutanazyjny czy będący zwolennikiem „małżeństw homoseksualnych") polityk katolik może przystępować do komunii świętej. Debata ta nie jest nowa, trwa w Kościele amerykańskim od dawna, i od dawna wiadomo, że nie ma wspólnej odpowiedzi wszystkich biskupów amerykańskich w tej sprawie. Wybór na głowę państwa Joe Bidena, z jednej strony praktykującego katolika, który często i chętnie mówi o swojej wierze, a z drugiej człowieka, który w głosowaniach czy – jak teraz jako prezydent – podejmując decyzje, zajmuje stanowisko sprzeczne z Magisterium Kościoła, odnowił tę dyskusję. Abp Salvatore Cordileone w liście pasterskim opowiedział się za zakazem udzielania komunii katolickim osobom publicznym, które popierają prawa aborcyjne, ale bp Robert McElroy z San Diego zdecydowanie odrzucił taki pomysł i uznał go za skandaliczny. Inni hierarchowie także zajęli stanowiska (często sprzeczne) w tej sprawie. Dyskusja rozgorzała więc na całego, Stolica Apostolska – której w polityce międzynarodowej niewątpliwie bliżej jest do linii Joe Bidena niż Donalda Trumpa – wezwała do ostrożności w tej debacie i w decyzjach.

Debaty raz wznowionej nie da się już jednak zamknąć, szczególnie że na ten temat dyskutują także amerykańscy katolicy. Podziały są polityczne, ale co istotniejsze – także wewnątrzkatolickie. I dlatego, jak się zdaje, przewodniczący episkopatu Stanów Zjednoczonych abp José Gómez podjął jedyną możliwą decyzję i zaplanował podczas czerwcowego spotkania biskupów dyskusję na ten temat oraz napisanie dokumentu o „spójności eucharystycznej". Ale, co ciekawe, strona uznająca się za gotową do dialogu i otwartą zaczęła zbierać podpisy wśród hierarchów, które miałyby zablokować jakąkolwiek dyskusję. Pod listem podpisało się ponad 60 hierarchów.

Celu raczej nie osiągną. Inni, nieco liczniejsi hierarchowie, nie akceptują zakulisowych prób zablokowania dyskusji. „Jestem głęboko zasmucony podjęciem manewrów za zamkniętymi drzwiami, aby ingerować w przyjęte, normalne, uzgodnione procedury" – podkreślił abp Cordileone. „Ci, którzy nie chcą wydawać dokumentu o spójności eucharystycznej, powinni być otwarci na obiektywną i uczciwą debatę na ten temat ze swoimi braćmi biskupami, zamiast próbować wykoleić ten proces" – dodał, a wsparli go inni biskupi.

Nie jest znana imienna lista hierarchów, którzy podpisali ów list i nikt nie wie, jaki będzie efekt tej dyskusji. Jedno nie ulega jednak wątpliwości, że sprawa jest symboliczna, i że wokół niej ogniskować się będą ogromne emocje, dlatego nie ma co liczyć na jej szybkie i ostateczne rozstrzygnięcie. Droga do jego osiągnięcia (jeśli w ogóle do niego dojdzie) będzie zaś przykładem tego, jak trudno jest funkcjonować wewnątrz Kościoła realnie i w pełni zdecentralizowanego i głęboko podzielonego.