Fałszywki, zbite szyby i promile

Zerwane plakaty, podarte karty, wyborcy na rauszu – czyli głównie drobne incydenty. Jednak w związku z wyborami policja odnotowała także 36 przestępstw, z tego blisko połowę – z kodeksu karnego.

Aktualizacja: 15.10.2019 19:14 Publikacja: 14.10.2019 19:51

Fałszywki, zbite szyby i promile

Foto: AFP

Poważniejszych zdarzeń, które zakłóciłyby bezpieczeństwo albo przebieg głosowania – nie było. – W ramach prowadzonych działań odnotowaliśmy 36 przestępstw, w tym 16 z kodeksu karnego. Takich jak m.in. zniesławienie, znieważenie czy naruszenie nietykalności cielesnej – mówi „Rzeczpospolitej" Mariusz Ciarka, rzecznik Komendy Głównej Policji.

Oprócz tego policja zanotowała też m.in. pięć przestępstw z artykułu mówiącego o nadużyciach przy przebiegu wyborów, dwóch polegających na wywieraniu wpływu na sposób głosowania i 20 z kodeksu wyborczego – takich jak wynoszenie kart do głosowania (14 zdarzeń) czy podawanie wyników opinii publicznej (sześć przypadków).

Wybory parlamentarne: Ostateczne wyniki: PiS - 43,59 proc., KO - 27,40 proc.

Bywało emocjonująco, np. w Warszawie na Ursynowie członek komisji przyszedł do lokalu wyborczego z bronią – okazało się, że ma na nią pozwolenie.

Niepokój wzbudziło również fałszywe zawiadomienie o zagrożeniu w Działdowie. Już po zakończeniu liczenia głosów, (ok. godz. 2.20) członkini komisji odczytała e-maila wysłanego do komisji o 17.25. Treść była alarmująca: „Niezrównoważony człowiek pozostawił torbę z ładunkiem wybuchowym na sali wyborczej, uciekajcie, będą ofiary" – pisał autor.

– Patrol rozpoznania pirotechnicznego sprawdził lokal wyborczy, ale żadnych podejrzanych przedmiotów nie znaleziono – mówi Ciarka, dodając, że wszczęto sprawę, by ustalić sprawcę fałszywki.

Zdarzały się i inne incydenty. W Toruniu wyborca usiłował wynieść z lokalu kartę do głosowania – kiedy mu przeszkodzono, rzucał wulgaryzmami, a kartę podarł i wrzucił do urny.

Były sytuacje z alkoholem w tle – pod wpływem bywali członkowie komisji – np. przewodnicząca w Rembieszycach (jej obowiązki przejęła zastępca), jak i sami głosujący.

I tak np. w Nowym Tomyślu nietrzeźwy mężczyzna wszedł do lokalu i po odebraniu kart ostentacyjnie je podarł. – Okazało się, że miał ok. 3 promili alkoholu w organizmie – mówi Andrzej Borowiak, rzecznik wielkopolskiej policji.

W lokalu wyborczym w Dobroszycach (woj. dolnośląskie) doszło do rękoczynów – wyborca uderzył członka komisji (agresora zatrzymano).

Sporadycznie dochodziło do wybryków chuligańskich. W Łodzi sprawca wybił dwie szyby w drzwiach wejściowych do lokalu – przewodnicząca go poznała i podała jego dane policji – wskazywał sędzia Wiesław Kozielewicz z PKW.

W Wielkopolsce członek komisji zerwał plakaty wiszące blisko punktu wyborczego. Z kolei w Łodzi, w niedzielę, ktoś ukradł 11 kart do głosowania (sprawca jest nieznany). W poniedziałek nad ranem po przeliczeniu kart okazało się, że w urnie znajduje się 11 kart więcej, niż było wydanych – wszystkie były wypełnione. – Skierowano grupę dochodzeniowo-śledczą w celu przesłuchania przewodniczącej i członków komisji – zaznacza Mariusz Ciarka. W Radomsku już w poniedziałek członek komisji, sporządzając protokoły, w osobliwej formie odniósł się do informacji dotyczących jego osoby, wpisując w rubryce uwagi wyraz „kłamstwo".

– Zanotowaliśmy 286 drobniejszych incydentów uznanych za wykroczenia – podaje Ciarka. Z tego połowa dotyczyła naruszania kodeksu wykroczeń (w tym m.in. bezprawnego umieszczania reklam), a pozostałe łamania kodeksu wyborczego (m.in. agitacji wyborczej na terenie urzędu). – Zatrzymaliśmy siedem osób – podsumowuje insp. Ciarka.

Polityka
Andrzej Duda spotkał się z Donaldem Trumpem. Donald Tusk: wybieramy różnych rozmówców
Polityka
Cimoszewicz: Miałem wrażenie, że Donald Trump zapomniał nazwiska Andrzeja Dudy
Polityka
Maciej Wąsik w prokuraturze. "Nie przyjąłem do wiadomości zarzutów"
Polityka
Gen. Roman Polko: Donald Trump znów prezydentem USA? Nie mam obaw
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Polityka
Komisja nie była w stanie wezwać Kamińskiego. Prokuraturze się udało. Szczerba tłumaczy