Bunt przeciw Schetynie

Utrata władzy na Dolnym Śląsku zapowiada duże problemy lidera PO.

Aktualizacja: 03.04.2016 19:57 Publikacja: 03.04.2016 18:30

Szef Platformy Grzegorz Schetyna ma niewielkie możliwości nacisku na regionalnych koalicjantów – PSL

Szef Platformy Grzegorz Schetyna ma niewielkie możliwości nacisku na regionalnych koalicjantów – PSL i SLD

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Była premier Ewa Kopacz postanowiła wrócić do zawodu lekarza. Chce pracować jako wolontariusz kilka dni w tych tygodniach, gdy nie obraduje Sejm. Co prawda z każdych rąk, które leczą, należy się w polskiej nierychliwej służbie zdrowia cieszyć, ale decyzja Kopacz to znak, że w swej macierzystej partii nie jest potrzebna, bo nowy kierownik Grzegorz Schetyna zepchnął ją na polityczny margines.

Brutalny rewanż

Kopacz jest dobrą ilustracją postępującej tendencji wewnątrz PO, która z jednej skrajności – gdy ludzie Donalda Tuska, w tym Kopacz, krwawo rozprawiali się ze stronnikami Schetyny – popada w następną – kiedy schetynowcy biorą brutalny rewanż.

Po wygranej w wyborach na szefa PO Schetyna wszystkie stołki w centrali partii obsadził swymi ludźmi, a potem wziął się do dokręcania śruby poprzednikom.

Dziś nie tylko Kopacz jest ciasno w Platformie. Duchotę czują też posłowie związani dotąd z nią i z Donaldem Tuskiem – Jacek Protasiewicz, Cezary Grabarczyk, Stefan Niesiołowski, Agnieszka Pomaska czy Sławomir Nitras. Stąd spekulacje, że jeśli Schetyna będzie nadal prowadził politykę kija bez marchewki, to kilkoro posłów odejdzie z Klubu Parlamentarnego Platformy.

Sygnał ostrzegawczy nadszedł w minionym tygodniu z matecznika Schetyny – Dolnego Śląska. Po przejęciu władzy w partii Schetyna rozwiązał kilka struktur terenowych PO, w tym właśnie zarząd na Dolnym Śląsku. Kierował nim Jacek Protasiewicz, zaprzysięgły wróg Schetyny. Gdy Schetyna odwołał Protasiewicza i próbował podporządkować sobie jego ludzi, Klub PO w sejmiku się rozpadł. Buntownicy dogadali się z radnymi lokalnych komitetów samorządowych i przejęli władzę. Ludzie Schetyny ku swemu zdumieniu znaleźli się w opozycji, a ich jedyna pociecha jest taka, że władzy w regionie nie przejęło PiS. Platforma wciąż, mimo kryzysu, jest królową samorządów: rządzi w 14 sejmikach.

Co zrobią prezydenci

Czy po Dolnym Śląsku może przyjść pora na inne regiony? Według naszych rozmów z liderami partii, z którymi PO rządzi w całej Polsce – to głównie PSL, a także SLD – na szybkie zmiany się nie zanosi. Najbardziej buzuje w Lubuskiem, gdzie Schetyna także rozpędził nieżyczliwe mu władze partii. – Nie zamierzamy zmieniać koalicji sejmikowych z PO. Jednak w Lubuskiem, tak jak na Dolnym Śląsku, może dojść do podziałów w Platformie. Wtedy musimy zareagować – mówi „Rzeczpospolitej" lider PSL Władysław Kosinak-Kamysz.

Dolny Śląsk pokazał, że Schetyna ma ograniczone możliwości nacisku na regionalnych koalicjantów z PSL i SLD. Mimo próśb i gróźb obie partie z dnia na dzień opuściły część Platformy lojalną wobec Schetyny i związały się z buntownikami, by zachować władzę.

Jest jeszcze jedno ryzyko dla Schetyny, mniej związane ze stylem jego rządów w Platformie, a bardziej z utratą władzy przez tę partię. Otóż od PO mogą się też odwrócić niezależni prezydenci miast, którzy w erze Tuska i Kopacz zawiązywali z radnymi Platformy lokalne koalicje. Są już pierwsze sygnały. Bliski lewicy popularny prezydent Rzeszowa Tadeusz Ferenc już puszcza oko do PiS. Ferenc jest pragmatykiem – po co mu koalicja z radnymi partii, która nie rządzi w Warszawie, więc nie może dorzucać jego miastu grosza z centralnej sakiewki?

W planie Schetyny na wyciągnięcie PO z zapaści pierwszym punktem było zrobienie porządku w partii i jej samorządach, w drugim – pokonanie Nowoczesnej w pojedynku o prymat w opozycji, by w finale zająć się wojną z PiS o władzę. Po wydarzeniach z ostatnich dni widać wyraźnie, że Schetyna utknął na dobre w pierwszym punkcie.

Była premier Ewa Kopacz postanowiła wrócić do zawodu lekarza. Chce pracować jako wolontariusz kilka dni w tych tygodniach, gdy nie obraduje Sejm. Co prawda z każdych rąk, które leczą, należy się w polskiej nierychliwej służbie zdrowia cieszyć, ale decyzja Kopacz to znak, że w swej macierzystej partii nie jest potrzebna, bo nowy kierownik Grzegorz Schetyna zepchnął ją na polityczny margines.

Brutalny rewanż

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Kraj
Starcia na prawicy. Ziobryści kłócą się z PiS, w PiS targi o miejsca na listach
Kraj
Wizy wydano, informatycy nie przyjechali. Kolejna afera wizowa?
Kraj
Podejrzany o plagiat szef rządowej komisji straci posadę
Kraj
Wysoka kara finansowa dla TVN za reportaż "Franciszkańska 3" o Karolu Wojtyle