100 mln czarnych dziur w naszej galaktyce

Naukowcy z Kalifornii obliczyli, że w naszej Galaktyce może być aż 100 milionów czarnych dziur.

Aktualizacja: 23.08.2017 16:48 Publikacja: 22.08.2017 19:10

W naszej galaktyce czarne dziury występują najczęściej parami

W naszej galaktyce czarne dziury występują najczęściej parami

Foto: NASA

Czy zatem powinniśmy się bać, że któregoś dnia nasza Galaktyka zostanie pochłonięta przez te nienasycone kosmiczne potwory?

Na szczęście 100 milionów czarnych dziur to wcale nie jest tak dużo jak na kosmiczne standardy. W naszej Galaktyce jest tysiąc razy więcej gwiazd.

Liczbę czarnych dziur w Drodze Mlecznej oszacowali astronomowie z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Irvine, którzy rozpoczęli katalogowanie tych obiektów na początku zeszłego roku. Wyniki swoich badań opisali w artykule, który ukazał się w sierpniowym wydaniu prestiżowego miesięcznika „Monthly Notices of the Royal Astronomical Society".

W identyfikacji czarnych dziur pomogło naukowcom zeszłoroczne wykrycie fal grawitacyjnych, do którego przyczynili się także polscy naukowcy. Dzięki zastosowaniu detektora fal grawitacyjnych LIGO (Laser Interferometer Gravitational Wave Observatory) naukowcom udało się znaleźć zaburzenia czasoprzestrzeni, za które mogą być odpowiedzialne zderzenia supermasywnych czarnych dziur.

W 1916 r. Albert Einstein wyliczył, że siła grawitacji wynika z zakrzywienia czasoprzestrzeni wywołanego przez zniekształcającą ją masę. Ogólna teoria względności przewidywała, że zjawiska mogą wywoływać zmarszczki na powierzchni czasoprzestrzeni, które przemieszczają się z prędkością światła.

Te zmarszczki zostały nazwane falami grawitacyjnymi. Ale dopiero 100 lat po ogłoszeniu przez Einsteina ogólnej teorii względności międzynarodowy zespół naukowców poinformował o pierwszym w historii zarejestrowaniu fal grawitacyjnych.

Zespół kalifornijskich naukowców pod kierownictwem profesora fizyki i astronomii Jamesa Bullocka, współautora wspomnianego artykułu w „Monthly Notices of the Royal Astronomical Society", wykorzystał także LIGO do wyjaśnienia, dlaczego czarne dziury występują najczęściej w podwójnych układach. „Skupiliśmy się (...) na procesie łączenia dwóch czarnych dziur o masie 30 mas Słońca. To było wprost niesamowite. Pojawiło się zatem pytanie: Jak powszechnie występują czarne dziury tych rozmiarów i jak często się ze sobą łączą?" – tłumaczył Bullock. Według Manoja Kaplinghata, profesora fizyki i astronomii na UCI oraz współautora artykułu, liczba czarnych dziur o określonej masie występujących w galaktyce zależy od rozmiaru tej galaktyki. Oznacza to, że w znacznie większych galaktykach liczba czarnych dziur jest proporcjonalnie większa niż w Drodze Mlecznej.

„Opierając się na naszej wiedzy o procesach powstawania gwiazd w galaktykach różnych typów, możemy wywnioskować, kiedy i jak wiele czarnych dziur powstaje w każdej galaktyce" – podkreśla Oliver Elbert, doktorant z UCI. „Duże galaktyki są domem dla starszych gwiazd, a tym samym zawierają więcej starszych czarnych dziur". Nadal jednak pozostaje zagadką, jak często czarne dziury się ze sobą łączą i jak długo im to zajmuje.

Naukowcy amerykańscy mają nadzieję odpowiedzieć w najbliższym czasie na pytanie: jak długo trwał proces łączenia się czarnych dziur wykrytych przez LIGO, czy były to miliardy czy „jedynie" setki milionów lat?

Czy zatem powinniśmy się bać, że któregoś dnia nasza Galaktyka zostanie pochłonięta przez te nienasycone kosmiczne potwory?

Na szczęście 100 milionów czarnych dziur to wcale nie jest tak dużo jak na kosmiczne standardy. W naszej Galaktyce jest tysiąc razy więcej gwiazd.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kosmos
NASA szuka sposobu na sprowadzanie próbek z Marsa. Tanio i szybko
Kosmos
Odszedł Peter Higgs, odkrywca boskiej cząstki
Kosmos
Badania neutrin pomogą rozwiązać zagadkę powstania wszechświata
Kosmos
Księżyc będzie miał własną strefę czasową? Biały Dom nakazał ustalenie standardu
Kosmos
Astronomowie odkryli tajemnice galaktyki z początku istnienia wszechświata