Spalenie się meteorytu w atmosferze ziemskiej zostało niezauważone, ponieważ doszło do niego nad Morzem Beringa, z daleka od wybrzeża rosyjskiej Kamczatki.
Eksplozja meteorytu w atmosferze wytworzyła energię 10 razy większą niż eksplozja bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę.
Lindley Johnson z NASA w rozmowie z BBC twierdzi, że tak duże kule ognia pojawiają się nad Ziemią tylko dwa czy trzy razy na 100 lat.
Meteoryt wszedł w atmosferę Ziemi 18 grudnia z prędkością 32 km na sekundę.
Meteoryt eksplodował 25,6 km nad powierzchnią Ziemi z siłą 173 kiloton.
- To było 40 proc. energii jaka wytworzyła się w wyniku eksplozji meteorytu nad Czelabińskiem - poinformowała Kelly Fast z NASA. Dodała jednak, że o meteorycie było cicho, ponieważ eksplodował nad morzem.
Satelity wojskowe zarejestrowały wybuch. NASA została poinformowana o meteorycie przez amerykańskie Siły Powietrzne.
Dr Johnson podkreśla, że kula ognia pojawiła się blisko tras przelotu samolotów pasażerskich lecących z Ameryki Północnej do Azji.