Prawosławni i grekokatolicy obchodzili we wtorek Boże Narodzenie. Dla ukraińskich wiernych tegoroczne święta miały też inne znaczenie niż wcześniejsze – rok temu, w prawosławną Wigilię patriarcha konstantynopolitański Bartłomiej I (duchowo przewodniczy prawosławnym na świecie) uznał Prawosławną Cerkiew Ukrainy (PCU) za jeden z kanonicznych Kościołów prawosławnych.
Wcześniej Ukraińska Cerkiew Prawosławna Patriarchatu Kijowskiego (PPCPK) zjednoczyła się z Ukraińskim Autokefalicznym Kościołem Prawosławnym, tworząc PCU. Na jej zwierzchnika został wybrany 39-letni wtedy biskup PPCPK Epifaniusz (Dumenko). W ten sposób na Ukrainie po raz pierwszy w historii powstała samodzielna i niezależna od Moskwy Cerkiew prawosławna. W Moskwie wróżono wtedy wojnę domową na Ukrainie, a nawet rozłam państwa nad Dnieprem. Do tego jednak nie doszło.
Moskwa traci parafie
W pierwszą rocznicę uznania PCU patriarcha Epifaniusz oświadczył, że od początku ubiegłego roku do niezależnej ukraińskiej Cerkwi przeszło 600 parafii, które wcześniej należały do Ukraińskiej Prawosławnej Cerkwi Patriarchatu Moskiewskiego (UPC MP). Zaznaczył, że odbywało się to zgodnie z prawem, „pokojowo i dobrowolnie”. – Nie chcemy tworzyć w kraju frontu religijnego, nie potrzebujemy rywalizacji – mówił w wywiadzie dla ukraińskiej redakcji Radia Swoboda.
Z podawanych w grudniu przez PCU danych wynikało, że ma w kraju niemal 7100 parafii. Wyjątkiem jest anektowany w 2014 roku przez Rosję Krym i część Donbasu, gdzie od ponad pięciu lat toczy się wojna. Od miesięcy w Symferopolu trwa walka wokół jedynej świątyni PCU na półwyspie – soboru św. Włodzimierza i Olgi. W listopadzie rosyjski sąd nakazał jego opuszczenie, a w grudniu budynek został rozgrabiony. Rosyjska administracja oderwanego od Ukrainy półwyspu trzykrotnie odmawiała rejestracji PCU na Krymie.
Dowiedz się więcej: Gra o prawosławny tron już od Średniowiecza