Od 1 lipca Unia Europejska będzie przyjmować podróżnych z Algierii, Australii, Kanady, Gruzji, Japonii, Czarnogóry, Maroko, Nowej Zelandii, Rwandy, Serbii, Korei Południowej, Tajlandii, Tunezji i Urugwaju. Mieszkańcy mikropaństw europejskich - Andory, Monako, San Marino i Watykanu - będą traktowani, jakby byli rezydentami UE. Na liście nie ma między innymi Stanów Zjednoczonych.
Ze względu na to, że to władze państw członkowskich są odpowiedzialne za otwieranie i zamykanie granic, zalecenie Rady nie jest prawnie wiążącym instrumentem. Rekomendacja ta ma sprawić jednak, że będzie się to działo w skoordynowany sposób.
Kryteria brane pod uwagę przy znoszeniu obecnych ograniczeń w podróży, obejmują sytuację epidemiologiczną oraz środki, które ograniczają rozprzestrzenianie się koronawirusa. Pod uwagę wzięto też względy gospodarcze i społeczne.
Tworząc listę szczególną uwagę zwrócono na liczbę nowych przypadków COVID-19 zanotowaną w ciągu ostatnich dwóch tygodni. Miała być ona zbliżona do średniej unijnej. W połowie czerwca było to 16 przypadków na 100 tys. mieszkańców.
Kraje, na które otwiera się Unia Europejska powinny mieć również stabilny lub malejący trend zakażeń w przeciągu 14 dni. Pod uwagę wzięto także ogólną reakcję krajów na pandemię w tym między innymi liczbę przeprowadzanych testów czy wprowadzone ograniczenia.