Chodziło o uwzględnienie m.in. wielu mieszkańców Wuhanu, którzy od tygodni pozostają w domu bez żadnej pomocy medycznej. Z tego powodu statystyki urosły skokowo. W jeden dzień tylko w prowincji Hubei, skąd wyszła epidemia, liczba chorych wzrosła o 14 840 osób (do prawie 50 tys.), a zgonów o 242. To dwukrotnie więcej niż dotychczasowy, dzienny rekord.
– Takie dane stanowią poważne wyzwanie dla Xi Jinpinga. Oznaczają, że epidemia jest znacznie groźniejsza, niż do tej pory przyznawano. Tymczasem w kraju podnosi się coraz większa krytyka z powodu zbyt późnej reakcji władz na sygnały o pojawieniu się choroby i uciszanie lekarzy, którzy na przełomie grudnia i stycznia o tym alarmowali. Najwyraźniej Chiny niewiele nauczyły się od wybuchu SARS w 2003 r. – mówi „Rzeczpospolitej" James Edward Hoare, znawca Chin najpierw w brytyjskim MSZ, a potem think tanku Chatham House.
Ale wraz z nowymi danymi pojawiła się też wiadomość, że nowym przywódcą Komunistycznej Partii Chin w Hubei będzie Ying Yong, do tej pory burmistrz Szanghaju i jeden z najbliższych współpracowników Xi Jinpinga jeszcze z czasów, gdy na początku tego wieku kierował strukturami partii w nadmorskiej prowincji Zhejiang. Ying Yong zastąpił Jiang Chaolianga, który wyróżniał się przede wszystkim sprawnością w zarządzaniu gospodarką prowincji.
Spory w ukryciu
Do jakiego stopnia ten ostatni jest odpowiedzialny za zaniedbania w walce z wirusem – trudno ocenić. Z pewnością lokalne władze Hubei i samego Wuhanu przez wiele kluczowych tygodni starały się zdusić informacje o nowej epidemii, aby nie wywoływać paniki, w szczególności u progu wakacji z okazji nowego roku księżycowego. Jednak to Xi, który przejął władzę w 2013 r., zbudował najbardziej ścisły system kontroli informacji od czasów Mao, co teraz obraca się przeciw niemu.