Porozumienie to podpisywali w 1997 roku prezydenci Leonid Kuczma oraz nieżyjący już Borys Jelcyn. Dokument podpisano w Kijowie, dokąd osobiście udał się rosyjski przywódca i własnoręcznym podpisem zagwarantował, że Rosja będzie szanowała integralność terytorialną i nietykalność granic Ukrainy.
Po 20 latach Ukraina postanowiła się z niego wycofać. Na wniosek prezydenta Petra Poroszenki w najbliższych dniach ukraiński parlament ma zdecydować o rozwiązaniu porozumienia, które przestanie obowiązywać 1 kwietnia 2019 roku. Oznacza to, że „przyjaźń" Ukrainy z Rosją potrwa jeszcze cztery miesiąca. W Kijowie przyznają, że decyzja prezydenta jest spóźniona co najmniej o cztery lata.
– Aneksja Krymu i wojna w Donbasie całkowicie przekreśliły to porozumienie. Na początku władze ukraińskie tłumaczyły, że ten dokument będzie wykorzystany przeciwko Rosji w sądach międzynarodowych. Widzimy jednak, że Moskwa w ciągu tych czterech lat swojej polityki nie zmieniła i nie było najmniejszego sensu czekać z zerwaniem tego porozumienia – mówi „Rzeczpospolitej" Mychajło Paszkow, ekspert ds. polityki międzynarodowej kijowskiego Centrum Razumkowa. – Rozwiązanie tego porozumienia nie odbije się bezpośrednio na Ukraińcach znajdujących się obecnie na terenie Rosji. Jest jednak podstawą prawną dla 350 różnego rodzaju innych porozumień rosyjsko-ukraińskich.
Ukraina i Rosja nie mają już połączeń lotniczych. Na razie z Kijowa do Moskwy kursuje pociąg i jeżdżą autobusy. Po niedawnym wprowadzeniu stanu wojennego na Ukrainę nie mogą wjechać mężczyźni z Rosji w wieku od 16 do 60 lat. Kilka rosyjskich zespołów muzycznych odwołało już swoje koncerty na Ukrainie. Występy w Rosji wstrzymała znana ukraińska piosenkarka Sofia Rotaru, jedna z najbardziej rozpoznawanych gwiazd rosyjskiej estrady.
W Kijowie coraz głośniej mówi się o potrzebie zerwania relacji dyplomatycznych z Rosją. Ukraiński MSZ tłumaczy się z kolei, że od kilku lat w Moskwie nie ma ukraińskiego ambasadora, a interesy Kijowa reprezentuje jedynie chargé d'affaires. Przyznaje też, że w Rosji przebywa ponad 3 mln obywateli Ukrainy i obecność ukraińskich konsulów jest tam konieczna. Chodzi też o kilkudziesięciu ukraińskich więźniów politycznych, którzy znajdują się w rosyjskich więzieniach. W przypadku zerwania stosunków dyplomatycznych osoby te, w tym reżyser Ołeh Sencow, pozostaliby bez pomocy konsularnej.