We wtorek okazało się, że syn ministra koordynatora służb specjalnych dostał świetnie płatną pracę doradcy w Banku Światowym. Do pracy w BŚ rekomenduje Narodowy Bank Polski. I tu powstają dwa znaki zapytania. Mariusz Kamiński nadzoruje służby specjalne, które mają wyjaśnić aferę KNF. Sęk w tym, że jego syn zatrudniony został dzięki rekomendacji banku, na którego czele stoi Adam Glapiński, który z kolei wskazał Marka Chrzanowskiego do KNF. Mało tego, w NBP pracują również była żona Kamińskiego, a także obecna żona Chrzanowskiego. Choć potoczna mądrość polityczna mówi, że wierni wyborcy wybaczą PiS wszystko, co będzie autoryzował Jarosław Kaczyński, widać, że ich cierpliwość zostanie wystawiona na ciężką próbę. Bo jak ma wyglądać śledztwo w tej sprawie, skoro istnieje taki układ towarzyski? Inne pytanie dotyczy tego, czy rzeczywiście wyborcy PiS wybaczą partii sytuację, w której niespełna 30-latek dzięki przychylności instytucji państwowej dostaje pracę, która przyniesie mu pół miliona złotych zarobku rocznie.