Tak właśnie wyglądał pojedynek Polski z Włochami. Po pięciu występach reprezentacji bez porażki robiliśmy sobie nadzieje, bo Polacy grali ładnie, skutecznie, a młodzi zawodnicy dobrze wprowadzali się do pierwszej reprezentacji. Jednak Finowie, Bośniacy czy Ukraińcy to jednak przeciwnicy niższej klasy niż Włosi. Przed miesiącem zremisowaliśmy z nimi w Gdańsku 0:0. Teraz nie dawali nam pograć już od pierwszej minuty, pokazując, że nasze nadzieje były przedwczesne. 

Żaden piłkarz nie lubi, kiedy przeciwnik siedzi mu na karku. Tym razem wszyscy Włosi tak grali. Atakowali nas już na naszej połowie, byli szybsi, lepsi technicznie, co pozwalało im na akcje nawet na naszym polu karnym, przy których Polacy nie bardzo wiedzieli gdzie jest piłka. Niewiele mogliśmy zrobić, poza panicznym wybijaniem jej  z nadzieją, że dotrze do Lewandowskiego lub któregoś z pomocników. Tyle, że pomocników z przodu nie było, bo angażowali się w działania obronne. A sam Lewandowski, otoczony obrońcami, z trudem mógł piłkę przyjąć. Na jakąkolwiek akcję lub strzał nie miał już szans.

W dodatku Polacy uparli się, żeby piłkę podawać sobie górą, co zmuszało do walki, którą na ogół przegrywaliśmy.  Rzadko w meczu o punkty zdarza się, żeby trener przeprowadzał aż trzy zmiany od razu w przerwie, w tym dwie na skrzydłach. Nie miał wyjścia. Sebastiana Szymańskiego jakby nie było. Odstawał od partnerów i przeciwników pod każdym względem. Kamil Jóźwiak rozegrał najsłabszy z dotychczasowych meczów w kadrze. Jakub Moder już wie, że jego elegancja, która tak się nam podoba, w starciu z agresywnym i dobrym technicznie przeciwnikiem to za mało.

Nic dziwnego, że jego miejsce zajął Jacek Góralski, zawodnik nieelegancki, ale skuteczny i dający sygnał do walki. Tyle, że Góralski przesadził. Kiedy sędzia popełnił błąd, nie dyktując wolnego za faul na Bartoszu Bereszyńskim, Góralski wyciął najbliższego Włocha, „żeby sobie nie myśleli”. Faul był ewidentny, nawet na czerwoną kartkę. Niestety, kilkanaście minut później Góralskiego, po drugiej kartce już nie było na boisku. Gwoli informacji: on gra ostro, ale to były jego pierwsze kartki w Lidze Narodów.W dziesiątkę z Włochami bramek się nie zdobywa tylko traci.

I tak się stało. W naszej reprezentacji wystąpiło siedmiu zawodników, grających w klubach włoskich. Tyle, że ich pozycja w nich nie jest wysoka. Grali przeciw znajomym z ligowych boisk, którzy są lepsi i w Serie A, i w reprezentacji.