Osiemdziesiąta rocznica wybuchu II wojny światowej to jedna z takich chwil, gdy przypominamy sobie, że istnieje coś takiego jak racja stanu. Zmieniają się rządy, sympatie wyborców, polityczne mody, lecz racja stanu trwa, gdyż są sprawy, które są niezmienne – położenie geograficzne i historyczne naszej ojczyzny. To właśnie one naznaczyły losy Polski, naszej kultury, tradycji i tożsamości, duchowego dziedzictwa.
Przeczytaj też: Obchody 80. rocznicy wybuchu wojny: Pokora Niemiec, zakłamanie Rosji
W czasie, gdy walka na historyczne narracje staje się jednym z elementów konkurencji między państwami, również prawda historyczna jest racją stanu. Uroczystości, które przypomniały światu, że II wojna światowa rozpoczęła się 1 września 1939 roku od agresji hitlerowskich Niemiec na Polskę – a agresja ta możliwa była wyłącznie dzięki sojuszowi zawartemu parę dni wcześniej przez Niemcy z sowiecką Rosją, która uderzyła na Polskę kilkanaście dni później – służą naszej racji stanu.
Oficjalna wersja historii to nie tylko kwestia podręczników czy akademickich sporów. Wizja historii to swego rodzaju rama naszego myślenia. To tło i kontekst, w obrębie którego toczą się procesy współczesności – na tej kanwie jest zbudowana nasza tożsamość jako wspólnoty narodowej. Ale to również podstawa naszej narodowej świadomości. Pamięć określa ramy naszego myślenia o współczesności. Ale też tego, w jaki sposób myślą o nas inni.
Dlaczego opowieść o II wojnie światowej jest tak ważna? Bo dzisiejszy porządek świata właśnie na tej wojnie i jej wyniku jest ufundowany. To ona jest punktem odniesienia dla Europy i znacznej części zachodniego świata – od umów handlowych po konwencje praw człowieka, Organizację Narodów Zjednoczonych czy Unię Europejską. I choć ład ten dzisiaj się chwieje, wciąż stanowi podstawowy punkt odniesienia w polityce Zachodu.