Obie strony mają swoje rachunki krzywd i swoją wrażliwość.

Ukraińcy muszą zrozumieć, że Polska nie zgodzi się na to, by patrzeć na zbrodnie dokonane podczas rzezi wołyńskiej jak na „wojnę domową” czy też reakcję na działania polskiego podziemia. Trudno też nam akceptować gloryfikowanie inicjatorów rzezi z OUN-UPA jako nieskazitelnych bohaterów państwa ukraińskiego. Z drugiej strony sami musimy sobie uświadomić, że wielu Ukraińców patrzy na Polaków jako na ciemiężycieli, że większość Ukraińców w II RP (stanowiących 16 proc. ludności!) czuła się obywatelami drugiej kategorii. Dojście do porozumienia będzie bardzo trudne. Tym ważniejsze jest więc to, by – nie zapominając o historii – umieć budować dzisiejsze relacje jak dojrzałe narody. Ukraina jest zbyt ważnym sąsiadem, byśmy mogli sobie pozwolić z nią na złe relacje.

I dlatego warto do znudzenia powtarzać, że w polskim interesie leży wolna, demokratyczna i niepodległa Ukraina – suwerenne państwo, a nie moskiewski protektorat. Spór o przeszłość nie może nam przesłaniać faktu, że od tego, co będzie się działo na Ukrainie, zależy nie tylko bezpieczeństwo militarne Polski, rozwój naszej gospodarki, ale też... przyszłość demograficzna naszego kraju. Warto przypomnieć, że sprzeciw Polski wobec budowy Nord Stream 2 wynika również z troski o energetyczne bezpieczeństwo Ukrainy, o którym nie da się myśleć w oderwaniu od energetycznego, ale też ekonomicznego bezpieczeństwa Polski.

Eksperci Łukasz Adamski i Wojciech Konończuk na łamach „Rzeczpospolitej” napisali niedawno bardzo ważny tekst o tym, że Polska powinna dziś zdefiniować agendę wzajemnych relacji na najbliższe 25 lat, zbudować ponadpartyjny konsensus dotyczący polityki wschodniej, a także zainwestować w profesjonalne instytucje – również na Ukrainie – by wspierały tam środowiska, które rozumieją wagę wzajemnych relacji.

Zbyt dużo w relacjach polsko-ukraińskich było ostatnio sentymentalizmu, zbyt wzruszaliśmy się a to przeszłością, a to teraźniejszością, zamiast merytorycznie myśleć o przyszłości, mając zawsze w tyle głowy polityczne priorytety. Wybory prezydenckie na Ukrainie są być może szansą na reset we wzajemnych relacjach, ale też dobrą okazją do dopracowania polskiej polityki wschodniej.