Płociński: Jaki wizerunek bardziej szkodzi Kaczyńskiemu

Co pomyśli sobie umiarkowany wyborca, któremu opozycja przedstawia teraz lidera PiS jako twardego biznesowego negocjatora, który nie okazuje się nieobeznanym w świecie nieudacznikiem

Aktualizacja: 29.01.2019 16:35 Publikacja: 29.01.2019 16:30

Płociński: Jaki wizerunek bardziej szkodzi Kaczyńskiemu

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Jak bardzo Jarosławowi Kaczyńskiemu może zaszkodzić podważenie jego wizerunku jako ascety gardzącego groszem? Przeciwnicy rządu wierzą, że uderzenie w tak silny punkt lidera PiS, jakim jest jego niepodważalna dotychczas bezinteresowność, oznacza automatycznie podkopanie zaufania do niego – może nie wśród najbardziej entuzjastycznych zwolenników, ale na pewno wśród wyborców centrowych, umiarkowanie przychylnych obecnej władzy.

I tak po ujawnionych przez „Gazetę Wyborczą” taśmach, na których Jarosław Kaczyński „biegle porusza się w arkanach deweloperskiego biznesu” i mówi o „rachunkach, audytach, rewidentach, roszczeniach, radach nadzorczych, uchwałach, księgowaniach” – jak wylicza Jarosław Kurski – lider PiS przedstawiany jest przez działaczy i sympatyków opozycji jako polityczny boss, stary wyga brutalnej polityki. Ale chyba zbyt łatwo wielu uwierzyło, że taki obraz rzeczywiście podważy zaufanie do niego. Że PiS jest straszny, a Kaczyński to dyktator – przekonanych nie trzeba już bardziej przekonywać.  Ale czy wyborca umiarkowany w politycznych osądach też tak pomyśli?

Do tej pory przekaz, jaki opozycja kierowała do takiego wyborcy, wyglądał następująco: z jednej strony Jarosław Kaczyński jest niebezpiecznym ideologiem, który wprowadza w Polsce co najmniej autorytaryzm i szczerze nienawidzi wszystkich wkoło, ale z drugiej, to groteskowy staruszek, który nie ma ani prawa jazdy, ani konta bankowego, a także zielonego pojęcia o finansach.

Co pomyśli sobie umiarkowany wyborca, któremu pokaże się teraz lidera PiS jako twardego biznesowego negocjatora? Część wyborców rzeczywiście może uznać, że te deweloperskie knowania nie świadczą najlepiej o polityku, który ciągle rzuca frazesy o uczciwości. Ale w oczach innych Kaczyński może zyskać: otóż nie okazuje się nieudacznikiem.

Mogą uznać, że lider PiS jest po prostu poważnym politycznym graczem. Pewnie niektórzy wezmą go za błyskotliwego rozmówcę, a nawet sympatycznego staruszka, który dopytuje tłumaczkę o trendy w modzie. Otóż „Jarosław Kaczyński, jakiego nie znacie: biznesmen, boss, negocjator” może wielu umiarkowanym wyborcom po prostu zaimponować. I po kilku pierwszych rozmowach z ludźmi, których już przekonani przeciwnicy PiS nazwaliby symetrystami, wydaje mi się, że takim właśnie „wytrawnym politykiem” zobaczyło go wielu ludzi, których sympatiami politycznymi publikacja nowych „taśm prawdy” miała co najmniej zachwiać. 

Jak bardzo Jarosławowi Kaczyńskiemu może zaszkodzić podważenie jego wizerunku jako ascety gardzącego groszem? Przeciwnicy rządu wierzą, że uderzenie w tak silny punkt lidera PiS, jakim jest jego niepodważalna dotychczas bezinteresowność, oznacza automatycznie podkopanie zaufania do niego – może nie wśród najbardziej entuzjastycznych zwolenników, ale na pewno wśród wyborców centrowych, umiarkowanie przychylnych obecnej władzy.

I tak po ujawnionych przez „Gazetę Wyborczą” taśmach, na których Jarosław Kaczyński „biegle porusza się w arkanach deweloperskiego biznesu” i mówi o „rachunkach, audytach, rewidentach, roszczeniach, radach nadzorczych, uchwałach, księgowaniach” – jak wylicza Jarosław Kurski – lider PiS przedstawiany jest przez działaczy i sympatyków opozycji jako polityczny boss, stary wyga brutalnej polityki. Ale chyba zbyt łatwo wielu uwierzyło, że taki obraz rzeczywiście podważy zaufanie do niego. Że PiS jest straszny, a Kaczyński to dyktator – przekonanych nie trzeba już bardziej przekonywać.  Ale czy wyborca umiarkowany w politycznych osądach też tak pomyśli?

Komentarze
Bogusław Chrabota: Budownictwo socjalne to błędna ścieżka
Komentarze
Michał Płociński: Polska w Unii – koniec epoki młodzieńczej. Historyczna zmiana warty
Komentarze
Izabela Kacprzak: Ministrowie i nowi posłowie na listach do europarlamentu to polityczny cynizm Donalda Tuska
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Adam Bodnar ujawnia nadużycia ws. Pegasusa. To po co jeszcze komisja śledcza?
Komentarze
Mirosław Żukowski: Chińczycy trzymają się mocno. Afera z dopingiem zamieciona pod dywan?