A teraz już bez literackich odniesień. Propagandystką dobrej zmiany jest pani premier doskonałą (o niebo lepszą od Jarosława Kaczyńskiego) i już samo to zapewne rozstrzygnie o dokończeniu przez nią kadencji. Milutka atmosfera konferencji, kurtuazja, ba, czołobitność prezesa PiS wobec osiągnięć szefowej rządu nie pozostawiają złudzeń co do zmiany w fotelu premiera.
Po dwóch latach rządzenia jest świetnie, a będzie jeszcze lepiej. Po co więc wywracać tak fantastycznie zarządzaną ekipę? W oficjalnym przekazie w istocie brak logicznych przesłanek.
A teraz o uniwersum Beaty Szydło. Jej świat składa się z wdzięczności wobec prezesa (to po pierwsze i najważniejsze!) i zasadniczych osiągnięć na trzech głównych polach. Są nimi kwestie wsparcia rodziny, bezpieczeństwa i rozwoju. Chwalić się zaczynamy od „perfekcyjnie realizowanego” programu 500+ (wg pani premier autorski projekt prezesa Kaczyńskiego). To przede wszystkim – w tej narracji – wsparcie materialne, które oddaje polskim rodzinom poczucie „godnego życia”. Gdzieś w tle skromnie wybrzmiewa kwestia demografii, acz jej niewielka ekspozycja zdradza rezygnację ze złudzeń co do skuteczności programu. Korekty? Potrzebne zmiany? Ani słowa, za to zapowiedź rozwijania kolejnych projektów w stylu Mieszkanie+.
Równie wiele osiągnięć mamy na polu bezpieczeństwa. Tu na pierwszym planie gratulacje dla ministra Mariusza Błaszczaka za modernizację, która uczyniła z polskiej policji niemal światowego lidera wśród służb mundurowych. I satysfakcja z konsekwentnego wzmacniania przez MON siły polskiej armii. Jakieś wątpliwości, problemy? Nie, pani premier ich nie widzi.
I na koniec rozwój, gospodarka, której lejce dzierżą pewne dłonie wicepremiera Mateusza Morawieckiego. Podstawowe kierunki i osiągnięcia? Skuteczne uwalnianie polskiej przedsiębiorczości z „okowów niemożności”(?!), odbudowywanie polskiego sektora bankowego, polskiego przemysłu – i węgiel oczywiście na koniec. Dobry, bo polski. A niedługo nowoczesny i ekologiczny. Prawda?