Podejrzenia, że październikowa katastrofa rosyjskiego samolotu była efektem zamachu możliwego dzięki korupcji na egipskim lotnisku, spowodowały obawy o życie turystów. Linie lotnicze wstrzymują loty do kurortu Szarm el-Szejk. Rządy zastanawiają się, jak ewakuować swoich obywateli, a gospodarce egipskiej grozi załamanie.
W ośrodkach wypoczynkowych na południu półwyspu Synaj utknęło kilkadziesiąt tysięcy europejskich turystów: Brytyjczyków, Francuzów i Niemców.
Zamieszanie wywołał brytyjski minister spraw zagranicznych Philip Hammond, który oświadczył w czwartek rano, że „istnieje znaczące ryzyko", że katastrofę rosyjskiego samolotu spowodował zamach bombowy fundamentalistów z Państwa Islamskiego. Na polecenie rządu brytyjskie linie lotnicze przerwały połączenia z Szarm el-Szejk. Po nich zaś – francuskie i niemieckie.
Firmy turystyczne oraz linie lotnicze poinformowały, że rozpoczynają przygotowania do ewakuacji swoich odciętych na Synaju klientów. Tylko EasyJet musi wywieźć stamtąd 4,5 tys. osób. Nie wiadomo, kto będzie finansował ewakuację, choć brytyjscy urzędnicy już zapowiedzieli, że „turyści nie mogą za to płacić".