Japoński odrzutowiec zniknął z radarów 9 kwietnia nad Pacyfikiem w trakcie lotu szkoleniowego z trzema innymi samolotami. Maszyna spadła około 135 kilometrów na wschód od Misawy w północno-wschodniej Japonii.
Rzecznik ministerstwa obrony Japonii powiedział agencji AFP, że ekipa poszukiwawcza znalazła już fragmenty ogona odrzutowca, ale wciąż nie udało się odnaleźć reszty kadłuba, a także ciała pilota.
- Średnio dwa statki powietrzne, w tym śmigłowiec, oraz dwa statki patrolowe, są stale rozmieszczane podczas operacji poszukiwawczej, prowadzonej przez całą dobę - powiedział urzędnik, proszący o zachowanie anonimowości. Japońskie Siły Samoobrony wysłały w rejon poszukiwań również bezzałogowy statek głębinowy.
Armia amerykańska z kolei wysłała na poszukiwania jeden samolot wojskowy i jeden okręt. Minister obrony Takeshi Iwaya powiedział, że katastrofa zostanie omówiona na spotkaniu z jego amerykańskim odpowiednikiem w Waszyngtonie w piątek. W rozmowach wezmą też udział ministrowie spraw zagranicznych obu państw.
- F-35A to samolot, który zawiera wiele tajemnic, które muszą być chronione - zauważył Iwaya w rozmowie z reporterami. - Z pomocą Stanów Zjednoczonych nadal będziemy odgrywać prowadzić śledztwo ws. przyczyny wypadku - dodał.