- Wydawało mi się, że ludzie przynoszą mi gorącą herbatę i żeby im podziękować powinnam zdjąć but i go oddać - mówiła Elisabeth Revol agencji AFP. Po pięciu godzinach przebywania boso na śniegu rozwinęły się u niej poważne odmrożenia.
Jak informuje Radio Zet, francuska himalaistka w pierwszym od czasu przylotu z Pakistanu wywiadzie udzielonym agencji AFP, opowiedziała szczegóły dotyczące akcji ratunkowej pod Nanga Parbat. Jak podkreśla himalaistka, była to dla niej "niezwykła przygoda, która zmieniła się w dramat”.
Gdy Francuzka zaczęła schodzić z Nanga Parbat, liczyła na to, że szybko nadejdzie pomoc. Nie miała ze sobą namiotu, kołdry ani śpiwora. Gdy nie udało się jej spotkać ratowników, musiała spędzić noc w szczelinie. Doświadczyła wtedy halucynacji. Jak opowiadała, wydawało jej się, że widzi ludzi, którzy dają jej gorącą herbatę. Chcąc się odwdzięczyć, uznała, że powinna oddać im swój but. Przez pięć godzin himalaistka chodziła boso po śniegu, przez co rozwinęły się u niej poważne odmrożenia.
Jak podaje Radio Zet, himalaistka twierdzi także, że pozostawienie Tomasza Mackiewicza nie było jej decyzją. - To nie była moja decyzja. Została mi narzucona - powiedziała Elisabeth Revol dodając, że to Pakistańczycy, którzy organizowali akcję ratunkową polecili jej zejść na dół.