Kownacki podkreślił, że przyjęcie rezolucji przez ZP RE to "sukces tej kadencji parlamentu", oraz "posłów PiS, którzy zaczęli tę sprawę podnosić na arenie międzynarodowej". - Mówiliśmy, przychodząc do władzy, że będziemy musieli tę sprawę umiędzynarodowić - przypomniał.

Na uwagę, że PiS obiecywał odzyskanie wraku po dojściu do władzy Kownacki odparł, że "pierwszy krok został zrobiony".

- Uzyskujemy coś, co jest dużo trudniejsze dzisiaj, dlatego że w 2010 roku uzyskanie tego wraku było w mojej ocenie banalnie proste - ocenił. Dodał, że po zestrzeleniu samolotu malezyjskich linii lotniczych (MH17) nad Ukrainą "można było zebrać szczątki samolotu rozsiane na powierzchni wielu kilometrów kwadratowych, przetransportować i przeprowadzić badanie". Dodał, że w takim razie "w sytuacji, kiedy ginie prezydent i kilkadziesiąt najważniejszych osób w państwie, to bez problemu można było uzyskać takie poparcie międzynarodowe" i spróbować wymusić na Rosji wydanie wraku.

- Nie można powiedzieć, że nic nie robimy, trzeba mieć świadomość pewnych realiów. One są bardzo trudne - zaznaczył były wiceszef MON. Dodał, że obecnie, po przyjęciu rezolucji "Rosji grozi nawet wykluczenie z Rady Europy", przy czym zaznaczył, że "nie tylko z tego powodu".

Kownacki zaznaczył, że z każdym rokiem odzyskanie wraku jest trudniejsze. - Dobrze, że myśmy zaczęli już w 2015 rządzić i dzisiaj ta uchwała jest, bo gdyby to było za lat 8 czy 10, to w ogóle jeszcze trudniej by było, dlatego że ludzkie emocje opadają - podkreślił. Jego zdaniem "w kwietniu czy maju 2010 roku w całej Europie czy na całym świecie byli sercem po polskiej stronie", a "dziś być może dokładnie nie pamiętają, o co chodzi".