Co najmniej sześć osób trafiło do szpitala z powodu obrażeń, w tym policjant w stanie ciężkim oraz fotograf Reutera uderzony w brzuch gumową kulą.
Sobotni protest zorganizowała CDR, grupa niepodległościowa, która popiera bezpośrednie działania i jest znana min. z blokowania torów kolejowych i dróg.
Starcia zaczęły się wczesnym wieczorem, a gdy tłum wzrósł do około 10 000 osób, demonstranci, zebrani wokół komendy policji, zaczęli rzucać w policjantów butelkami i gumowymi pociskami.
Policja, uzbrojona w tarcze i wspierana przez około 20 pojazdów, zaatakowała demonstrantów, próbując ich rozproszyć, dzieląc tłum na dwie części wzdłuż Via Laietana.
Materiał telewizyjny Reutersa pokazuje policję uzbrojoną w pałki, która przeciskają się przez tłum, podczas gdy bojówkarze rzucają w nich kamieniami i flarami.
Przed północą katalońscy bojówkarze rozproszyli się po centrum Barcelony, budując na niektórych ulicach barykady z koszy na śmieci. Część z nich następnie podpalili.
Wcześniej w sobotę, w pokojowym proteście wzięło udział około 350 000 osób.
Od 14 października Barcelona jest świadkiem codziennych protestów wywołanych decyzją Sądu Najwyższego w Madrycie, który skazał dziewięciu separatystów na kary od 9 do 13 lat więzienia za podburzanie w związku z referendum niepodległościowym z października 2017 r. Madryt uważał referendum za nielegalne. Premier Hiszpanii Pedro Sanchez oświadczył, że liczy na "pełne wykonanie" wyroku sądu. Polityk dodał, że w Katalonii "nie wyklucza żadnej opcji". Możliwe, że autonomia regionu zostanie zawieszona, co miało miejsce w latach 2017-2018.