W debacie publicznej coraz częściej pojawia się termin „fake news". To wiadomość mająca wprowadzić w błąd. Powstają i rozchodzą się głównie w sieci. Media z przeciwnych stron barykady oskarżają się o ich rozpowszechnianie. Niektórzy grożą nawet pozwami czy zgłoszeniem do prokuratury. Tyle że samo rozpowszechnianie nieprawdy nie jest karalne.
Dr Krzysztof Szczucki z Uniwersytetu Warszawskiego wskazuje, że odpowiedzialność mogą jednak rodzić skutki rozpowszechniania nieprawdziwych informacji. Nie oznacza to więc, że kłamstwo nie rodzi odpowiedzialności.
Liczy się skutek
– Prawda jest oczywiście wartością bardzo ważną, jednak nie zawsze prawo karne najlepiej ją chroni – zauważa Szczucki. – Gdyby jednak taka fałszywa informacja wywołała zamieszki lub panikę, to sprawca może odpowiadać za narażenie na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia ludzi, jeśli wykaże się związek między działaniem a niepokojami społecznymi.
Fałszywa informacja może też obrażać jednostkę (zniesławienie z art. 212–213 kodeksu karnego) lub grupę (art. 257 k.k. – przestępstwo nienawiści). Wymagane jest wykazanie umyślności działań sprawcy.
– Możliwe jest też uznanie fake newsa za podżeganie do przestępstwa – dodaje dr Szczucki. – Trzeba jednak udowodnić, że sprawca chciał nakłonić konkretną osobę do konkretnego czynu.