– Polska jest dużym i atrakcyjnym rynkiem dla platform i sprzedawców e-commerce. Polacy masowo polubili zakupy online. Pole gry dla sprzedawców i konsumentów jest jednak nierówne – mówi Marcin Nowacki, wiceprezes ZPP. – Nie ma równych zasad konkurowania między polskim a chińskim e-commerce. Chińskie przedsiębiorstwa mają do dyspozycji szereg instrumentów rodzimego wsparcia publicznego oraz wykorzystują luki w polskim systemie danin publicznych w sposób daleko niekonkurencyjny – dodaje. Zdaniem organizacji polski budżet na takich praktykach traci rocznie ponad 2 mld zł.
– Zakupy na chińskich portalach są transakcjami o podwyższonym ryzyku. Kupujący musi liczyć się z tym, że w cenie towarów sprowadzanych z Azji trzeba będzie uwzględnić dodatkowe opłaty i podatki. I nie jest to najgorszy scenariusz. W przypadku uznania towaru za podrobiony dojdzie do zniszczenia go przez organy celne na koszt kupującego – mówi Izabella Tymińska, ekspert celny. – W celu obejścia przepisów portale azjatyckie często wysyłają paczki jako listy od przyjaciół lub rodziny albo oznaczają przesyłki jako prezenty. Prezenty do wartości 45 euro są zwolnione od opłat celno-podatkowych (od osoby fizycznej do osoby fizycznej), dlatego często również firmy wysyłkowe zaniżają wartość przesyłek w celu uniknięcia opodatkowania na granicy. AliExpress jest już drugim co do wielkości sprzedawcą internetowym w Polsce, a nasz kraj dla jego właściciela, czyli grupy Alibaba, jest wśród kluczowych rynków globalnie.
Ryzyko czy promocje
Z badania firmy Inquiry wynika, że na AliExpress choć raz kupiło coś 38 proc. internautów robiących zakupy online. Jak wynika z raportu RetailX i Similar Web pod względem udziału w ruchu chińska platforma ma 4,7 proc., co daje jej trzecią pozycję, wyżej jest tylko Allegro i Ceneo, a w tyle potentaci w rodzaju Zalando czy Empik.
Dlatego trudno się dziwić głosom, że to nieuczciwa konkurencja. Z drugiej strony nie brakuje też sygnałów od konsumentów, którzy kupują tam produkty, które i tak są oferowane w Polsce, ale już z wysokimi marżami pośredników i dystrybutorów. Dlatego na AliExpress miesięcznie za okazjami poluje po kilka milionów Polaków, zależnie od miesiąca od 3–4 po nawet ponad 6 mln. Firma nie odpowiedziała na pytania, jak podejdzie do akcji konkurentów.
– Niestety, wielu polskich konsumentów nie weryfikuje kupowanych produktów z listami RAPEX, co widać po licznikach sprzedaży na Polskich marketplacach produktów, które znajdują się na listach jako niespełniające norm i wymogów – mówi Tomasz Kołton, współwłaściciel Pol-Poż. – Duża część polskich konsumentów kieruje się podczas zakupów kryterium niskiej ceny, będąc pewna, że jeśli produkt jest sprzedawany na terytorium Polski, to został on wprowadzony do obrotu zgodnie z obowiązującymi przepisami – dodaje.
– Na dobrze znanym chińskim portalu za grosze można nabyć produkty znanych i światowych marek, na których bezprawnie umieszczony jest logotyp producenta, w cenie, która jest znikomym procentem wartości oryginalnego produktu – mówi Daniel Zalewski, prezes Visciola Fashion.