Do powstrzymania się przed kupowaniem wyrobów tej firmy wezwały brytyjskie organizacje konsumenckie, m.in. Women in Business.
Burberry zaatakowali również politycy. Tim Farron z partii Liberalnych Demokratów uważa, że szokująca jest nawet sama informacja ze strony Burberry, jakoby niszczenie ubrań było czymś normalnym. I w dodatku ujawnienie w raporcie rocznym, że cięcie i palenie ich tylko po to, żeby móc sprzedawać drogo.
— To jest nie do zaakceptowania — mówi Tim Farron cytowany prze „Daily Mail".
Dla rynku szokujące były zwłaszcza informacje zawarte w ostatnim raporcie rocznym, że tylko w zakończonym właśnie roku finansowym Burberry zniszczyło odzież i akcesoria oraz kosmetyki o wartości ponad 28 mln funtów. Wprawdzie tak brutalne pozbywanie się kolekcji, które się nie sprzedały, nie jest niczym nadzwyczajnym w modowym biznesie, to w przypadku Burberry marnotrawstwo jest wyjątkowe. Informacje opublikowane podczas ostatniego WZA o tym, że współpracuje ze specjalistami od recyklingu i nawet jest w stanie podczas tego procesu odzyskać energię, tylko jeszcze bardziej zdenerwowały prywatnych inwestorów, którzy chcieli odkupić kolekcję. Nie trafiły do nich również argumenty, że inne marki luksusowe niszczą ubrania i akcesoria, bo tylko w ten sposób są w stanie zachować wartość intelektualną. I że dzięki temu firma odnotowała zysk po kilku latach strat.
Ceny z oferty Burberry, firmy która wymyśliła najsłynniejszą kratkę na świecie rzeczywiście są rzeczywiście wyśrubowane. Zwykły trencz, to prawda że im jest starszy, tym lepiej wygląda - kosztuje ponad 2 tys. dolarów, a na koszulkę polo z bieżącej kolekcji trzeba wydać w firmowym sklepie przynajmniej 300 dolarów, plecaczek w kratkę to wydatek przynajmniej 1200 dol.