Niemcy i Francja idą na ratunek Europie. Wielki plan pomocowy

Angela Merkel i Emmanuel Macron porozumieli się w sprawie gigantycznego planu pomocowego dla państw dotkniętych pandemią.

Aktualizacja: 19.05.2020 11:36 Publikacja: 19.05.2020 11:16

Niemcy i Francja idą na ratunek Europie. Wielki plan pomocowy

Foto: AFP

Nastąpił zwrot w niemrawej do tej pory debacie o sposobach walki ze skutkami pandemii w Europie. Niemcy i Francja ogłosiły plan, którego centralnym elementem jest fundusz warty 500 mld euro, z którego miałyby korzystać państwa najbardziej dotknięte pandemią, a więc — według obecnych przewidywań — przede wszystkim południe Europy, jak Włochy i Hiszpania.

— Proponujemy, aby zgodnie z traktatami wspólnie podpisać umowę, aby UE zebrała na rynkach 500 miliardów euro — powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron. Technicznie wyglądałoby w ten sposób, że UE podniosłaby limit tzw. dochodów własnych do 2 proc. dochodu narodowego brutto (z obecnego poziomu ok. 1 proc. DNB) na okres 3 lat. To dałoby dodatkowe 165 mld euro rocznie, które płynęłyby do budżetu UE nie wprost z budżetów narodowych, ale z obligacji sprzedanych przez UE na rynku.

Propozycja Niemiec i Francji jest przełomowa i zaskakująca. Przełomowa, bo po raz pierwszy w historii UE będzie emitowała dług. I choć apele o taki sposób finansowania ewentualnego funduszu do walki ze skutkami pandemii płynęły do wielu tygodni, to wydawało się, że szans na to nie ma żadnych. Przede wszystkim z powodu oporu krajów północy, których Niemcy są ważnym reprezentantem. Zaskoczeniem jest więc zmiana stanowiska przez Berlin. To Niemcy poniosą główny ciężar finansowania tej operacji. Bo pieniądze będą wypłacane według potrzeb, czyli w pierwszej kolejności dla krajów południa Europy. Natomiast obligacje będą potem spłacane według możliwości, czyli według klucza liczenia składek do budżetu UE. A ten oparty jest na dochodzie narodowym brutto państw członkowskich, czyli pierwszym fundatorem tego programu będą Niemcy. Alternatywą jest ewentualnie spłacanie obligacji z nowych dochodów własnych UE, których jeszcze nie ma. Kandydatami do tej grupy są m.in. podatek cyfrowy, dochody ze sprzedaży certyfikatów do emisji CO2, opłata za nierecyklowany plastik czy podatek węglowy na granicy UE. Szczegóły techniczne są do ustalenia, ale niemiecko-francuski duet chciałby, że obligacje miały bardzo długi okres wykupu. To zgodne z postulatami południa Europy, pomysłami Komisji Europejskiej i opiniami ekspertów.

— Porozumienie między Niemcami a Francją nie oznacza porozumienia 27 państw — przyznał Macron. Dodał jednak, że nie ma możliwości zawarcia „umowy w gronie 27 państw, jeżeli wcześniej nie było umowy francusko-niemieckiej. Musieliśmy wykonać tę część pracy i zrobiliśmy to — powiedział francuski prezydent.

Czytaj także: Niemiecka gospodarka odjeżdża. Olbrzymia pomoc dla firm

Pomysł Berlina i Paryża z całą pewnością zostanie uwzględniony w planie Komisji Europejskiej, która 27 maja ma ogłosić projekt budżetu UE na lata 2021-27 oraz towarzyszącego mu funduszu odbudowy gospodarki po pandemii. Potem całość musi być zaakceptowana przez 27 państw członkowskich. Sojusz oszczędnych z północy Europy na razie jest sceptyczny wobec planu dotacji.

— Nasze stanowisko pozostaje bez zmian. Gotowi jesteśmy pomóc najbardziej dotkniętym krajom pożyczkami. Mamy nadzieję, że nowa propozycja wieloletniego budżetu UE będzie raczej odzwierciedlać nowe priorytety, a nie podnosić limit wydatków — powiedział austriacki kanclerz Sebastian Kurz po rozmowie z premierami Holandii, Szwecji i Danii.

Te cztery kraje najgłośniej protestowały przeciwko planom wspólnego długu i dopominały się o jak najmniejszy budżet UE. Wiadomo było jednak zawsze, że stoją za nimi Niemcy, główny płatnik do budżetu UE. Okaże się, czy bez takiego sojusznika państwa wytrwają w swoim oporze. Na pewno będą żądały, żeby plan był ograniczony w czasie i w żadnym razie nie stanowił początku wspólnego europejskiego długu. Po drugie, będzie im zależało na tym — o co zresztą zabiegają też Niemcy — żeby pieniądze były wypłacane tylko pod warunkiem zobowiązania się do reform.

Anna Słojewska z Brukseli

Nastąpił zwrot w niemrawej do tej pory debacie o sposobach walki ze skutkami pandemii w Europie. Niemcy i Francja ogłosiły plan, którego centralnym elementem jest fundusz warty 500 mld euro, z którego miałyby korzystać państwa najbardziej dotknięte pandemią, a więc — według obecnych przewidywań — przede wszystkim południe Europy, jak Włochy i Hiszpania.

— Proponujemy, aby zgodnie z traktatami wspólnie podpisać umowę, aby UE zebrała na rynkach 500 miliardów euro — powiedział prezydent Francji Emmanuel Macron. Technicznie wyglądałoby w ten sposób, że UE podniosłaby limit tzw. dochodów własnych do 2 proc. dochodu narodowego brutto (z obecnego poziomu ok. 1 proc. DNB) na okres 3 lat. To dałoby dodatkowe 165 mld euro rocznie, które płynęłyby do budżetu UE nie wprost z budżetów narodowych, ale z obligacji sprzedanych przez UE na rynku.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Gospodarka
Niepokojący bezruch w inwestycjach nad Wisłą
Gospodarka
Poprawa w konsumpcji powinna nadejść, ale wyzwań nie brakuje
Gospodarka
20 lat Polski w UE. Dostęp do unijnego rynku ważniejszy niż dotacje
Gospodarka
Bez potencjału na wojnę Iranu z Izraelem
Gospodarka
Grecja wyleczyła się z trwającego dekadę kryzysu. Są dowody