Strach znów opanował światowe giełdy

Fala przeceny przeszła przez Amerykę, Azję i Europę. Jej przyczyną są obawy dotyczące polityki pieniężnej w USA, wojny handlowej z Chinami i ich wpływu na wyniki spółek.

Aktualizacja: 12.10.2018 07:10 Publikacja: 11.10.2018 21:00

Strach znów opanował światowe giełdy

Foto: Adobe Stock

Globalne giełdy zanotowały bardzo ostre spadki. Polski indeks WIG20 tracił w ciągu czwartkowej sesji nawet ponad 2 proc. Wiele zachodnioeuropejskich indeksów giełdowych zniżkowało o ponad 1 proc. Niemiecki DAX znalazł się najniżej od stycznia 2017 r., francuski CAC 40 wrócił do poziomu z marca 2018 r., brytyjski FTSE 100 znalazł się najniżej od marca 2018 r., zaś hiszpański Ibex 35 zniżkował do poziomu z końcówki 2016 r. Czwartkowa sesja w USA zaczęła się od spadków. Dow Jones Industrial tracił na jej początku 0,5 proc.

Powody wyprzedaży

Gwałtowna przecena zaczęła się już w środę na amerykańskich giełdach. Nowojorski indeks Dow Jones Industrial zamknął się 3 proc. na minusie, S&P 500 spadł o 3,3 proc., a Nasdaq Composite zniżkował o 4,1 proc. Później przeniosła się do Azji, a stamtąd na rynki europejskie. Japoński indeks Nikkei 225 tracił w czwartek ponad 4 proc., a zamknął się 3,9 proc. na minusie. Południowokoreański indeks Kospi spadł o 4,4 proc., Hang Seng (główny indeks giełdy w Hongkongu) zniżkował o 3,9 proc., chiński Shanghai Composite zakończył sesję 5,2 proc. na minusie, sięgając najniższego poziomu od czterech lat, a tajwański Taiex zamknął się ze spadkiem aż o 6,3 proc.

Do tak silnej wyprzedaży na rynkach akcji przyczyniły się obawy inwestorów dotyczące rosnącej rentowności amerykańskiego długu. W przypadku obligacji dziesięcioletnich emitowanych przez Departament Skarbu USA wyniosła ona w środę 3,25 proc.

– Wzrost rentowności amerykańskich obligacji rządowych jest głównym katalizatorem wyprzedaży na rynkach akcji. Jest również możliwe, że inwestorzy zaczynają się obawiać, że planowana ścieżka podwyżek procentowych przez Fed zdusi ekspansję gospodarczą – twierdzi Steven Friedman, analityk BNP Paribas Asset Management.

Prezydent Donald Trump obwinił Rezerwę Federalną za silną korektę na rynkach akcji i stwierdził, że nie jest zadowolony z polityki Fedu, który w jego opinii zbyt szybko podwyższa stopy procentowe. – Mam problem z Fedem. Fed robi się szalony – stwierdził w środę Trump.

Jego wypowiedź przyczyniła się tylko do pogłębienia wyprzedaży na światowych rynkach. Ożywione zostały obawy przed konfliktem Trumpa z bankiem centralnym. – Nie łączyłabym szefa Fedu Jaya Powella z szaleństwem – komentowała Christine Lagarde, szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

– Załamanie na amerykańskich giełdach nastąpiło po długim okresie niemal nieprzerwanych zwyżek, po których można było oczekiwać korekty na Wall Street. Silne otoczenie gospodarcze w USA, które długo wspierało rynek, teraz działa przeciwko niemu. Rosnące stopy procentowe napędzają obawy, że wyższe koszty pożyczek uderzą w marże amerykańskich spółek, a najsilniejszy od 50 lat rynek pracy przemieni się w presję płacową, która odbije się na kosztach ponoszonych przez firmy – wyjaśnia Fiona Cincotta, analityczka z City Index.

Analitycy wśród przyczyn wyprzedaży dopatrują się również niepokoju związanego z wojnami handlowymi. – O ile zgadzam się z prezydentem Trumpem, że ostatnia wyprzedaż to wina Fedu, o tyle trzeba mu przypomnieć o wojnie handlowej, którą rozpoczął z Chinami, i o sankcjach na Iran, które też są częściowo winne. Jego działania przyczyniły się do narastania presji inflacyjnej, a Fed nie może stać bezczynnie, gdy gospodarka się przegrzewa. Głębsza wyprzedaż na rynkach akcji może sprawić, że Fed wstrzyma się z podwyżkami stóp, ale Rezerwa Federalna koncentruje się na stanie gospodarki, a nie na sytuacji na giełdach – twierdzi Hussein Sayed, strateg z firmy FXTM.

– To załamanie szybko nie minie, zwłaszcza że Azja jak dotąd ponosiła największe koszty wojny handlowej, przynoszącej jedynie niepewność. Chińskie rynki akcji są już w bessie, a spodziewam się, że również amerykańskie giełdy będą się zmagały z presją na sprzedaż – prognozuje Naeem Aslam, analityk ze spółki Think Markets.

Część analityków uspokaja jednak, że na globalną bessę jest zbyt wcześnie. – By jednak ta wyprzedaż trwała długo, potrzebne będzie poważniejsze zagrożenie dla gospodarki i zysków spółek – uważa John Roe, zarządzający z Legal & General Investment Management.

Okazja do zakupów?

Wyprzedaż na globalnych rynkach bije również w polską giełdę. Ale oczywiście odbicie na zagranicznych giełdach powinno przynieść też podobny ruch w Polsce.

– Jeśli chodzi o GPW, oczekiwałbym podobnego scenariusza jak w Niemczech, czyli krótkoterminowo dalszych spadków, a później odreagowania. Jednak skala spadków wśród blue chips może być ograniczona, bo Polska w minionych kwartałach spisywała się słabiej niż inne rynki. Gorzej z mniejszymi spółkami, na których ewidentnie nie ma płynności. Tutaj pojawia się szansa dla głównych akcjonariuszy/inwestorów strategicznych do wezwań w celu ich ściągnięcia z giełdy – uważa Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych w Quercus TFI.

– Przy takich spadkach strach jest naturalny. Ale nie warto wpadać w panikę. Zastanówmy się, czego oczekują inwestorzy, którzy dziś sprzedają tanie akcje np. na GPW. Przy wskaźniku cena/zysk wynoszącym, dla przyszłorocznych zysków, około 10, akcje wchodzące w skład indeksu WIG są tanie. Czy cały polski indeks może być wyceniany przy wskaźniku cena/zysk równym np. 8? Tak, może – lecz wydaje się to mało prawdopodobne, biorąc pod uwagę fundamentalnie dobrą sytuację – twierdzi Adam Łukojć, zarządzający portfelami Skarbiec TFI.

Walutowy spokój

Gwałtowna przecena na światowych giełdach nie spowodowała w czwartek ucieczki inwestorów do bezpiecznych przystani, takich jak dolar czy złoto. Dolar nawet osłabł wobec euro i złotego. Za 1 euro płacono w czwartek po południu 1,157 dol., gdy w środę kurs był nawet poniżej 1,15 dol. Za 1 dolara płacono w czwartek 3,72 zł, czyli najmniej od 3 października. Silniejszą reakcję widać było na jenie japońskim. O ile w środę po południu 1 dolar kosztował 113,2 jena, o tyle w czwartek kurs wynosił już około 112 jenów. Cena złota skoczyła do 1204 dil. za uncję, czyli wzrosła o 0,8 proc. w porównaniu z kursem ze środy. Ale był to jedynie powrót kruszcu do poziomu cenowego z poniedziałku.

Globalne giełdy zanotowały bardzo ostre spadki. Polski indeks WIG20 tracił w ciągu czwartkowej sesji nawet ponad 2 proc. Wiele zachodnioeuropejskich indeksów giełdowych zniżkowało o ponad 1 proc. Niemiecki DAX znalazł się najniżej od stycznia 2017 r., francuski CAC 40 wrócił do poziomu z marca 2018 r., brytyjski FTSE 100 znalazł się najniżej od marca 2018 r., zaś hiszpański Ibex 35 zniżkował do poziomu z końcówki 2016 r. Czwartkowa sesja w USA zaczęła się od spadków. Dow Jones Industrial tracił na jej początku 0,5 proc.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Giełda
Krótkotrwałe nerwy na giełdach. Dino najmocniejsze w WIG20
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Giełda
Izraelski atak odwetowy zamieszał na rynkach
Giełda
Więcej niespodzianek w wynikach giełdowych firm
Giełda
Wiemy, które firmy audytorskie rozdają karty na giełdzie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Giełda
Świetny kwartał funduszy inwestycyjnych