Tydzień obfitował w polityczne zawirowania, ale większość rynków wschodzących radziła sobie z nimi dosyć dobrze. Najlepszym przykładem na to jest turecki indeks BIST 100. Przez pięć sesji zyskał on prawie 3 proc., a od początku roku wzrósł o 18 proc., co czyni go jednym z najlepszych indeksów z rynków wschodzących.

Zeszłotygodniowe zwyżki nastąpiły już po tym, gdy Turcy opowiedzieli się w referendum za przebudową systemu konstytucyjnego na prezydencki. Choć wynik wyborów jest mocno kontestowany przez opozycję, a wielu europejskich obserwatorów wskazuje, że to faktyczny koniec tureckiej demokracji, to rynki niespecjalnie się tym przejmują. Turecki prezydent Recep Erdogan jest przecież od 15 lat najważniejszą osobą na tamtejszej scenie politycznej i wciąż cieszy się bardzo dużym poparciem społecznym. To, że wygrał referendum, oznacza, iż nie będzie przyspieszonych wyborów parlamentarnych (czyli czegoś, czego nie lubią inwestorzy), a na tureckiej scenie politycznej dojdzie do jakiejś formy stabilizacji. Problemy mogą się pojawić w długim terminie, jeśli np. Erdogan będzie się mieszał do polityki pieniężnej, ale turecki prezydent ma poza tym opinię człowieka przyjaznego biznesowi.

Większy wpływ na rynki miały napięcia na Półwyspie Koreańskim. Uderzały one w nastroje na giełdach w Azji Wschodniej. Ryzyko konfrontacji zbrojnej między USA a Koreą Północną przyczyniło się do tego, że chiński indeks giełdowy Shanghai Composite stracił w ciągu tygodnia 2,3 proc. Korea Północna to chińska „bliska zagranica", a każde starcie zbrojne w tym regionie mogłoby pośrednio uderzyć w Chiny (choćby poprzez wyprzedaż na giełdzie, zakłócenia w transporcie morskim i lotniczym, falę uchodźców czy w skrajnym przypadku skażenie radioaktywne). Spór o Koreę Północną może też zdefiniować przyszłe relacje amerykańsko-chińskie, również te gospodarcze. Zadziwiająco słabo odczuła jednak całe to geopolityczne napięcie południowokoreańska giełda (też zaliczająca się do grona rynków wschodzących). Seulski indeks KOSPI zyskał przez pięć dni 1,4 proc., a od początku roku wzrósł o 6,8 proc. Tamtejszy parkiet jest, jak widać, bardzo odporny na militarne napięcia. Choć Seul znajduje się w zasięgu północnokoreańskiej artylerii konwencjonalnej, a część koncernów odgrzała plany ewakuacji pracowników ze stolicy, to inwestorów na seulskiej giełdzie o wiele bardziej niż wojenne ryzyko interesują perspektywy zysków Samsunga oraz innych tamtejszych blue chipów.

Dosyć dobry tydzień ma za sobą giełda rosyjska. Indeks Micex zyskał przez pięć sesji prawie 2 proc. Na pewno pomogło mu to, że przecena na rynku naftowym została powstrzymana, a baryłka ropy gatunku WTI kosztowała w piątek już ponad 50 dol. (Arabia Saudyjska sygnalizuje, że cięcia w produkcji surowca, uzgodnione pod koniec listopada przez kraje OPEC i Rosję, mogą zostać podtrzymane również w drugiej połowie roku, a na wzrost cen ropy mogą wpłynąć również niepokoje społeczne w Wenezueli). Rosyjskie akcje są obecnie dosyć tanie, a w ostatnich miesiącach nie były w łaskach inwestorów. Indeks Micex stracił od początku roku 12 proc., gdyż gwałtownie zmalały nadzieje na to, że USA będą chciały doprowadzić do porozumienia politycznego z putinowską Rosją.