Optymizm towarzyszący szybkim pracom w Kongresie nad ogromnym pakietem stymulacyjnym, ustąpił miejsca obawom przed rozprzestrzenianiem się koronawirusa w USA (gdzie liczba zachorowań doszła do piątku do niemal 86 tys.) oraz rozczarowaniu tym, że przywódcy państw strefy euro nie potrafili się dogadać w sprawie skoordynowanej odpowiedzi na kryzys.

Przecena dotknęła też giełd europejskich. Brytyjski indeks FTSE 100 tracił po południu 5,5 proc., francuski CAC spadał o ponad 4 proc., niemiecki DAX o blisko 4 proc. a polski WIG 20 o 0,4 proc

Dow Jones Industrial otworzył się poniedziałek w okolicach 21,8 tys. pkt. W poniedziałek, czyli w tegorocznym dołku, spadł do 18,2 tys. pkt. Pomimo silnego odbicia z wtorku, środy i czwartku, Dow Jones był przed otwarciem piątkowej sesji 24 proc. niżej od rekordowego poziomu z 12 lutego i o 21 proc. niżej niż na początku roku. Od 26 lutego nie było na Wall Street sesji, w trakcie której Dow Jones nie spadłby lub nie wzrósł o ponad 1 proc.

- Wierzymy, że w średnim terminie przeważają negatywne czynniki ryzyka. Wciąż nie rozwiązane są dwie sprawy, które trzymają w niepewności inwestorów: to jak długo potrwa gospodarcza kwarantanna potrzebna do powstrzymania wirusa i jak duże będą straty gospodarcze - twierdzi Maneesh Deshpande, główny amerykański strateg rynku akcji w Barclays.