Krajowe indeksy poruszały się zgodnie z kierunkiem wyznaczonym przez zagraniczne rynki akcji, na których zdecydowanie więcej mieli do powiedzenia sprzedający. Fala wyprzedaży objęła azjatyckie i europejskie parkiety, by na koniec zawitać za Ocean.

Do globalnej wyprzedaży akcji skłoniły inwestorów wydarzenia z minionego weekendu. Negatywne została przez nich odebrana zapowiedź amerykańskiego prezydenta możliwego podwyższenia ceł na chińskie towary. To oznaczałoby, że wyczekiwane porozumienie handlowe Stanów Zjednoczonych z Chinami zaczyna się oddalać, choć nie brakowało głosów, że twarda postawa Amerykanów jest tylko elementem prowadzonych negocjacji. Oczekiwania związane zakończeniem wojny handlowej między tymi mocarstwami były jednym z głównych motorów tegorocznych wzrostów na giełdach, dlatego brak postępów w negocjacjach i zaostrzenie stanowiska przez USA jest traktowane przez inwestorów bardzo poważnie, co wiąże się sporymi wahaniami na giełdach.

W Warszawie przecenę mocno odczuli posiadacze spółek z indeksu WIG20. Niemal wszyscy jego uczestnicy zakończyli notowania pod kreską. Biorą pod uwagę zasięg zniżek negatywnie wyróżniły się walory CCC, Aliora i Lotosy, notując kilkuprocentową zniżkę. Paliwowy koncern dodatkowo pogrążył wyraźny spadek marży rafineryjnej w kwietniu. Chętnie pozbywano też papierów KGHM oraz największych banków - Pekao i PKO BP. Negatywnym nastrojom skutecznie oparły się jedynie notowania Dino, mBanku i Tauronu, notując skromne wzrosty.

Sprzedający pojawili się również w segmencie małych i średnich spółek. W efekcie zdecydowana większość firm z szerokiego rynku akcji zakończyła poniedziałkowe notowania pod kreską. Do pozytywnych wyjątków należały, notując nawet kilkunastoprocentowe wzrosty, spółki należące do Leszka Czarneckiego. Dzięki temu odrobiły część strat po solidnej przecenie z poprzedniego tygodnia.