Po serii brutalnych ataków na reżysera, jego prawnika i kina, które chciały wyświetlać film, zatrzymano Aleksandra Kalinina, przywódcę niewielkiego, radykalnego ugrupowania Chrześcijańskie Państwo – Święta Ruś.

Mało znana organizacja jeszcze w lutym rozsyłała listy do kin w całej Rosji, grożąc spaleniem tych, które zdecydują się pokazać film o romansie ostatniego cara Rosji z petersburską tancerką Matildą Krzesińską. Nikt jeszcze nie widział „Matildy" (jej premiera odbędzie się 24 października), ale prawosławni radykałowie już oskarżyli film o niszczenie dobrego imienia Mikołaja II, którego rosyjska Cerkiew uznała w 2000 roku za świętego. Wyjątkowe oburzenie wywołały informacje, że w filmie są sceny pościelowe – z nagim carem i tancerką.

Groźby w końcu się ziściły. 31 sierpnia obrzucono butelkami z benzyną petersburskie studio filmowe reżysera filmu Aleksieja Uczitielia. 4 września związany z kozackimi organizacjami Denis Muraszow uderzył ciężarówką wypełnioną butlami z gazem i beczkami z benzyną w wejście kina w syberyjskim Jekaterynburgu. Szczęśliwym trafem nie doszło do eksplozji. Tydzień później trzej zamaskowani mężczyźni podpalili samochody na parkingu przed moskiewską kancelarią prawną reprezentującą reżysera filmu. Spłonęły auta należące do przypadkowych osób.

Zatrzymany w środę Kalinin chwalił się wcześniej, że rosyjskie MSW aż 47 razy odmawiało wszczęcia śledztwa przeciw niemu i jego organizacji, mimo że szef Chrześcijańskiego Państwa publicznie groził reżyserowi filmu „połamaniem nóg" oraz „wbiciem na pal".

W końcu został zatrzymany na żądanie deputowanej Natalii Pokłonskiej, która z kolei sama była oskarżana m.in. przez reżysera Uczitielia o wspieranie radykalnych organizacji prawosławnych atakujących twórców filmu. Pokłonska wcześniej wielokrotnie składała do prokuratury doniesienia na reżysera filmu i prowadziła coś w rodzaju krucjaty przeciw „Matildzie", połączonej z publicznymi modłami w intencji „oświecenia twórców filmu".