– „Kafarnaum" nie jest zapisem dokumentalnym, ale wszystko, co się w filmie znalazło, jest oparte na prawdziwych zdarzeniach – mówi jego reżyserka Nadine Labaki. – Dużo czasu spędziłam w najuboższych dzielnicach Bejrutu, przez trzy lata chodziłam do ośrodków odosobnienia dla młodzieży, do sądów. W moim filmie wszyscy grają siebie. W swoje postacie wlewają własny ból.
Zaid ma 12 lat, zmierzwione włosy i doświadczenie, które nie powinno być udziałem żadnego dziecka. Na salę sądową zostaje doprowadzony w kajdankach, bo nożem okaleczył mężczyznę, któremu rodzice sprzedali jego 11-letnią siostrę. Dziewczynka zaszła w ciążę i w czasie poronienia wykrwawiła się na śmierć. Ale teraz to on oskarża. Zarzuca matce i ojcu, że dali mu życie, nie mogąc dać ani miłości, ani opieki, ani szansy na jakiekolwiek godne bytowanie.
– Zainspirowała mnie autentyczna historia kobiety, która urodziła 16 dzieci – mówi Labaki. – Sześcioro umarło, inne trafiły do sierocińców.
W „Kafarnaum" w retrospekcjach wraca historia chłopca, który prawnie nie istnieje. Rodzice nie mieli pieniędzy, by rejestrować rodzące się dzieci. Chłopiec po sprzedaży siostry ucieka z domu. Przygarnia go uciekinierka z Etiopii. Sama ma roczne dziecko. Odkłada pieniądze, żeby kupić fałszywe dowody dla siebie i synka. Wtedy mogłaby gdzieś wyemigrować.
Zaid też marzy, żeby uciec, wyrobić sobie legalne papiery i wyjechać do Szwecji, gdziekolwiek by była. Ale życie ma dla niego inny scenariusz. Gdy Etiopka zostaje zatrzymana przez policję, Zaid próbuje zaopiekować się jej dzieckiem.