- Nie lubię mówić jaka jestem, chcę zachować trochę prywatności – mówiła z uśmiechem do dziennikarza na planie w czasie pracy nad swoim 55. filmem. – Niech inni mówią, jaka jestem, kogo widzą.
Był 1977 rok, a ona miał 39 lat.
Promienna i dzika, zmysłowa. Naturalna i spontaniczna – tak postrzegali ją widzowie i reżyserzy.
Urodziła się w Tunisie w 1938 roku, wychowała w śródziemnomorskim tyglu narodów i religii. Jej żyjąca na emigracji włoska rodzina była opoką. Nieśmiałą i dziką Claudię, wychowywano surowo, podobnie jak jej siostrę i dwóch braci. Przyszłość zdawała się przypieczętowana – Claude - jak ją wówczas nazywano - miała być nauczycielką w oazie na pustyni. Ale, gdy w 1955 roku w Tunisie zjawiła się ekipa filmowa, Claude została zaangażowana jako statystka, a dwa lata później zadebiutowała niewielką rólką w kręconym w Tunezji filmie u boku Omara Sharifa, wówczas debiutanta.
Niedługo potem jako laureatka konkursu na najpiękniejszą Włoszkę w Tunezji - pojechała w nagrodę do Wenecji na festiwal filmowy. I zrobiła furorę.