Cohen jest doświadczonym aktorem, ale też staje po drugiej stronie kamery. Jego nowy film to opowieść o dwóch zaprzyjaźnionych parach małżeńskich. Karine ma dobrą pracę, zakochanego w niej, sympatycznego męża, dwoje dzieci. Jej najbliższa przyjaciółka Lea jest ekspedientką w sklepie odzieżowym. Żyje w partnerskim związku z przystojnym, ale dość sztywnym i konserwatywnym facetem, który sprzedaje  aluminium. Cała czwórka lubi razem spędzać czas, umówić się na kolację. Każdy ma tu swoją rolę. Lea – skromnej, szarej myszki.

Ten układ trwa dopóki Lea nie wyznaje, że pisze książkę. I na dodatek odnosi wielki sukces. Jej powieść zostaje wydana przez prestiżowe wydawnictwo Gallimard, Lea ma zamówienia na kolejne książki, staje się celebrytką, na dodatek bardzo bogatą. Mówi, że się nie zmieniła, ale to oczywiście nieprawda. Jej facet nie może przełknąć tego, że już nie może na swoją kobietę pokrzykiwać, woli być w związku, w którym będzie grał rolę podziwianego macho. Karine próbuje pisać, tak naprawdę też z trudem akceptuje fakt, że przyjaciółka jest rozrywana, że kupuje luksusowy apartament, obraca się wśród pisarzy, artystów.

Daniel Cohen opowiada o tym, co towarzyszy sukcesowi. Nikogo nie wybiela, nikogo nie oczernia. Portretuje skomplikowane relacje między ludźmi i to, co tkwi głęboko w człowieku – czasem chęć wyzwolenia się i bycia sobą, czasem zazdrość, a czasem potrzeba chwili zwykłego szczęścia. Opowiada o przyjaźni i rozmijaniu się ludzi. A wszystko to bez moralizatorstwa i rzucania w kogokolwiek kamieniem. A czwórka bohaterów bardzo wiele zawdzięcza aktorom: Berenice Bejo, Vincentowi Casselowi, Florence Foresti i Francois Damiensowi. To oni, wsparci dobrym scenariuszem, tworzą na ekranie wyraziste postacie. Przekonują, że życie składa się z małych szczęść i małych nieszczęść i – często, nawet wbrew pozorom – bywa skomplikowane.