Włoski mistrz nie pokazał tego filmu podczas festiwalu w Wenecji. Może nie chciał, by do jego własnej publiczności trafiła wersja międzynarodowa, skrócona o godzinę? Włosi obejrzeli w kinach całość filmu. Dwie części. Łącznie ponad 200 minut. To, co teraz ukazało się na polskich płytach.

Silvio Berlusconi, właściciel imperium Mediaset i były prezes klubu AC Milan, premier Włoch w latach 2001-2006 i 2008-2011 to postać barwna, niejednoznaczna, groźna. I jako magnat medialny i jako polityk. To on pojawiał się lub był wręcz bohaterem kilku filmów Nanniego Morettiego – od „Dziennika intymnego” czy „Kwietnia” aż do „Kajmana”. Ale fascynował też innych filmowców. I nic dziwnego, że trafił wreszcie do kina Paola Sorrentino.

W filmie „Oni” Berlusconi w ogóle nie pojawia się na ekranie przez pierwszą godzinę, kiedy opowiada historię Sergio Morry – faceta zafascynowanego Berlusconim, który za wszelką cenę chce się do swojego idola zbliżyć. Włoscy krytycy widzieli w tej postaci Gianpaola Tarantiniego, biznesmena podstawiającego politykowi prostytutki. Sergio chcąc wejść w kręgi Berlusconiego,  wynajmuje willę naprzeciwko jego rezydencji i organizuje w niej wielką imprezę z chmarą pięknych kobiet. I zanim pojawi się w filmie sam Berlusconi, przez ekran przetoczy się cała plejada jego współpracowników. Świat skorumpowany, cyniczny.
Czas jest zresztą dla Berlusconiego nienajlepszy. Jest rok 2009: właśnie stracił władzę, jego małżeństwo chwieje się, ma kłopoty z prawem. Ale ciągle jest w grze.

Sorrentino nie miażdży go, raczej obserwuje, zrywa kolejne maski. I robi film nie tylko o nim. Robi film o Włoszech, gdzie Berlusconi staje się celebrytą i „królem życia”, wprowadzającym swoje własne prawo: „Nie możesz czegoś mieć? Musisz to kupić”. Jakby chciał spytać swoich rodaków: skąd wzięła się polityczna kariera faceta, który zwolenników centro-lewicy nazwał „fiutami”, a Barracka Obamę - „opalonym”? Jak to się stało, że ten otwarcie amoralny człowiek wykorzystujący swoje gazety i  telewizję do autopromocji, mógł zawładnąć ich wyobraźnią, przekonać do oddania na niego głosów w politycznej walce? Znakomitą kreację tworzy tu Tony Servillo, ciekawą postać rysuje aktorka polskiego pochodzenia Kasia Smutniak. „Oni” to prawdziwie interesujący, ważny film. Nie tylko dla Włochów.