Film „Mission Impossible” Briana De Palmy wszedł na ekrany 22 maja 1996 roku. Główną rolę – agenta rządowej jednostki do misji specjalnych (czytaj: niemożliwych) grał Tom Cruise, wówczas na absolutnym topie, po kreacjach u Stevena Spielberga, Olivera Stone’a, Roba Reinera. Po 22 latach na ekrany wchodzi szósty film z tej serii, „Mission Impossible: Fallout”, wyreżyserowany przez scenarzystę Christophera McQuaerriego. To drugi film z tego cyklu przygotowany przez niego. Cruise ponownie wciela się w agenta Ethana Hunta i sam wykonuje skok ze spadochronem, Znów stara się uchronić świat przed zagładą nuklearną, mając przeciwko sobie kolegów z CIA, którzy stracili do niego zaufanie.

Do tej pory cykl zarobił 28 mln dolarów, żadna z jego części nie zjechała poniżej 400 mln dolarów wpływów. Czy „szóstka” powtórzy sukces?

Pierwsze recenzje są niezłe., np. według krytyka „Entertainment Weekly” to „czysta rozrywka”, która przywraca wiarę w jakość kina wakacyjnego. Z przymrużeniem oka obejrzał film Peter Bradshaw z „Guardiana”. „Nowy MI jest równie głupi i zawiły jak poprzednie części, ale trzeba przyznać, że sceny gatunkowe są dobrze zrealizowane” - napisał, przyznając filmowi trzy gwiazdki na pięć możliwych.

Co ciekawe, film wszedł na ekrany w Paryżu dwa tygodnie wcześniej niż w wielu innych krajach. Premiery w USA, Wielkiej Brytanii, Argentynie, Brazylii, Danii, Izraelu, Bułgarii, Turcji, Rosjii, Singapurze, Tajlandii i kilkunastu innych państwach odbędą się w dniach 25-27 lipca. Polscy widzowie będą mogli oglądać „Mission Impossible: Fallout” od 10 sierpnia.