Korespondencja z Karlowych Warów
Mistrzowie kina walczą zwykle o canneńskie Palmy, weneckie Lwy czy berlińskie Niedźwiedzie. W czeskim kurorcie ich filmy można obejrzeć w sekcjach towarzyszących. A siłą głównego konkursu są tu tytuły z Europy Środkowej i Wschodniej. I to one zdobyły w tym roku wszystkie nagrody, tworząc na ekranie interesujący, choć mało optymistyczny krajobraz naszego regionu.
Zwycięzca Kryształowego Globusa Szabolcs Hajdu należy do pokolenia obecnych czterdziestolatków, którzy pojawili się w węgierskim kinie na początku wieku. Jego filmy są bardzo osobiste. Reżyser często sięga po historie z własnego życia. W „Białych dłoniach” cofał się do dzieciństwa, opowiadając o bracie, który nie mógł znieść presji, jaką wywierał na niego trener lekkoatletyki. W „Kłopotliwych sprawach” odmalował atmosferę swojej młodości spędzonej w blokowiskach Debreczyna. Węgier przyglądał się też współczesnej emigracji. W „Mirage” czarnoskóry piłkarz, uciekając przez wymiarem sprawiedliwości, trafiał do współczesnego, „niewolniczego” obozu pracy. Z kolei film „Biblioteque Pascal” poświęcił Hajdu emigrantom z krajów postkomunistycznych, którzy próbują znaleźć swoje miejsce w społeczeństwach zachodnich.
Wiwisekcja rodziny
W „It’s Not the Time of My Life” węgierscy emigranci wracają do kraju.
Czterdziestoletnia Ernella z mężem i dziesięcioletnią córką, po latach spędzonych w Szkocji, zjawia się nagle w budapeszteńskim mieszkaniu siostry. Eszter nie widzi świata poza swoim małym synem, któremu pozwala absolutnie na wszystko. Jej małżeństwo się chwieje. Film Hajdu to wiwisekcja rodziny, ale też rzeczywistości w postkomunistycznym kraju. Podziałów, chwiejnej moralności, rozczarowań, rozmijania się ludzi, którzy w pędzie do sukcesu i dobrobytu gubią po drodze bliskość. Bardzo bolesny film. I bardzo prawdziwy.