Patriarcha Józef i nasz budżet

Wreszcie żyjemy w szczęśliwym kraju: wszystkie partie, które startowały w wyborach samorządowych, ogłosiły swoje zwycięstwo. Zwycięstwo odniosło też nasze Ministerstwo Finansów: agencja ratingowa Standard and Poor's, która trzy lata temu wysunęła się przed szereg i jako jedyna obniżyła rating Polski, podniosła go do poprzedniego poziomu.

Publikacja: 24.10.2018 21:00

Patriarcha Józef i nasz budżet

Foto: Bloomberg

Rating na poziomie A oznacza tylko (i aż) tyle, iż agencja nie widzi obecnie ryzyka, że polski rząd może nie wywiązać się ze swoich zobowiązań. Nic dziwnego, gospodarka dość szybko rośnie, deficyt i dług są na umiarkowanym poziomie. Śladów groźby bankructwa rzeczywiście nie widać. Nasz rząd ogłosił więc z radością, że decyzja o ratingu to dowód, iż prowadzona polityka fiskalna jest bez zarzutu.

Niestety, cała rzecz wygląda nieco gorzej, jeśli spojrzeć na ogłoszone ostatnio przez Eurostat wyniki wszystkich krajów Unii. To prawda, nasz deficyt nie jest wielki i na pewno nie zagraża bankructwem, ale nasza polityka finansowa nie błyszczy. Niemal połowa krajów Unii nie ma deficytu, ale nadwyżki budżetowe, gorszy wynik od Polski ma tylko siedem państw.

Zwolennicy polityki rządu reagują gniewnym pomrukiem: oto kolejny wymysł spiskujących ekonomistów i niechętnych brukselskich elit. Choć wypłacamy 500+, nasz deficyt jest umiarkowany, więc jakakolwiek krytyka to tylko wyraz niemocy krytykantów.

A jak to wygląda w rzeczywistości? Deficyt na poziomie 1,4 proc. PKB to rzeczywiście niedużo. Problem w tym, w jakiej sytuacji został osiągnięty – i czy taka sytuacja będzie trwać wiecznie.

Każdy student wie, że gospodarka rynkowa rozwija się w sposób cykliczny, a po kilku latach szybkiego rozwoju następuje nieuchronne spowolnienie. W czasie szybkiego rozwoju wpływy podatkowe rosną, więc presja na deficyt spada. Kiedy z kolei gospodarka spowolni (a to się musi zdarzyć, jak nie za rok, to za dwa lata), wpływy kurczą się, a deficyt gwałtownie wzrasta. Jeśli chcemy, by w tych gorszych czasach utrzymał się w dopuszczalnych granicach, powinniśmy wykorzystać czasy lepsze do zrównoważenia budżetu, a nie zaciągać nowe długi (tyle że trochę mniejsze niż zazwyczaj). To naprawdę elementarz ekonomii.

Nieprawda – mówią twardzi obrońcy polityki rządu, to tylko wymysły wrogów. Gospodarka nigdy nie zwolni, bo napędzi ją program 500+. Sugestia zaś, że dziś powinniśmy spłacać długi, a nie je zwiększać, to wymysł szatana albo Balcerowicza (co na jedno wychodzi).

Niekoniecznie. Proponuję sięgnąć do Biblii, gdzie zawarty jest bardzo dokładny opis tego, jak należy prowadzić politykę gospodarczą. Kiedy egipskiemu faraonowi przyśnił się sen o siedmiu krowach tłustych i siedmiu chudych, wezwany na pomoc patriarcha Józef szybko mu wyjaśnił: po kilku latach gospodarczego powodzenia nieuchronnie przyjdą lata trudne.

I dlatego trzeba w latach dobrych gromadzić w spichlerzach nadwyżki, a nie przejadać wszystko, co zdołamy zebrać. Bo kiedy zabraknie paszy, głodne krowy padną, choćby faraon obiecywał im wtedy istne cuda: od rządowego programu dożywiania 500+ kilogramami paszy po plany budowy superportu na Nilu do przeładunku 50 mln ton zboża rocznie.

Rating na poziomie A oznacza tylko (i aż) tyle, iż agencja nie widzi obecnie ryzyka, że polski rząd może nie wywiązać się ze swoich zobowiązań. Nic dziwnego, gospodarka dość szybko rośnie, deficyt i dług są na umiarkowanym poziomie. Śladów groźby bankructwa rzeczywiście nie widać. Nasz rząd ogłosił więc z radością, że decyzja o ratingu to dowód, iż prowadzona polityka fiskalna jest bez zarzutu.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację