Kto rozda więcej, ten zwieńczy skroń laurem październikowego zwycięzcy. Kto da więcej? PiS da czy może ci drudzy? Kto więcej obieca, zagarnie przywilej rządzenia przez następną kadencję, a może i dłużej.

Jakże miło mamić ludzkie umysły i własną próżność obietnicami, które nie wiadomo, czy kiedykolwiek znajdą pokrycie. Przynajmniej dziś jesteśmy wspaniali i naród nas kocha. Jak na wiekopomnym obrazie Belliniego przedstawiającym beztroską ucztę olimpijskich bogów. Dziś jest hucznie i hałaśliwie. Co nas obchodzi jutro? Ciemny lud to kupi. To nie jest żadne PiS-ancjum, bo trzeba choć trochę dostojności. Jak u Belliniego: pożądanie, swarliwość i pycha. Jak pisał niegdyś Plutarch: puste beczki i głupcy robią najwięcej hałasu.

Ale przecież to nie tylko nasza choroba. Dzisiejsi bogowie Wielkiej Brytanii mamią umysły swego ludu wizją odzyskania minionej wielkości imperium, ale zgotują mu tylko katastrofę, chaos i pośmiewisko świata. Ale to będzie jutro, dziś jeszcze hucznie bawimy się na uczcie bogów. A bliżej nas Putin (by nie sięgać daleko za ocean i nie obrażać sojusznika): świat boi się Rosji, tak jak niegdyś bał się Związku Sowieckiego. Znowu jesteśmy wielcy! A że czołgi i rakiety ledwie nadają się do defilady, bo w boju są szmelcem? Sprawdzian przyjdzie dopiero jutro. Dziś bawimy się na kremlowskiej uczcie.

Albo klimat, jak świat długi i szeroki. Tylko fanatycy z Greenpeace'u powiadają, że za 30 lat będziemy wymierać z gorąca i suszy. Przecież każdy kraj ma swoich górników, wszyscy chcą podróżować, bawić się, kupować samochody i ufać w dzień jutrzejszy. Dlatego tak dobrze mają się szalbierze, gra orkiestra z „Titanica". „Wydrążeni do samego sedna (...), zuchwali bez dzielności, chciwi bez odwagi i okrutni bez męstwa" – pisał o takich Joseph Conrad. Ale rachunki nieuchronnie nadejdą, nie zapłacą ich rozbawieni bogowie, tylko pominięci na obrazie plebeje, którzy wciąż wierzą, że im coś skapnie z uczty bogów.