Na nic zda się nazywanie obecnej sytuacji w ciemnych barwach. Nie załagodzi to żadnego z problemów. Negatywne definiowanie wydarzeń sprawdza się przy doborze zdjęć na pierwsze strony gazet - tym lepiej dla wydawcy, im częściej i w bardziej spektakularny sposób ucierpi jakieś dziecko. Nie zmienia to faktu, że sprawa uchodźców powinna zostać bardzo szybko rozwiązana. Rząd wycofuje się z wcześniejszych obietnic i przechodzi na retorykę migracji ekonomicznej. Jak zatem nazwać Polaków wyjeżdżających do pracy do Wielkiej Brytanii? Węgry murują się zasiekami wprowadzając klimat zbliżającej się paranoi, kompletnie niepotrzebnej wobec zwiększonej fali migracji. Dlaczego ludzi, którzy muszą uciekać ze swoich krajów, nie można przyjąć z godnością i nie zaoferować im pomocy?

Migranci nie powinni napotykać żadnych problemów biurokratycznych na swojej drodze. Nie można z nich szydzić, wytykać ich palcami albo narzekać na ich braki w wykształceniu (wystarczy przeczytać komentarze pod tekstem o policyjnej zasadzce na węgierski pociąg zamieszczone na rp.pl). Zawsze w ich sytuacji może znaleźć się my sami. Wojny nie wybuchają juz w sposób jednoznaczny, przewidywalny i sprawiedliwy.

Uchodźca nie staje się na obczyźnie automatycznie terrorystą, nie zaczyna spiskować przeciw swoim sąsiadom. Tak samo jak inni chodzi do sklepów i lubi przejść się z rodziną po parku. Nie gryzie i nie zaraża, nie trzeba traktować go jak trędowatego. Z migracji może narodzić się kraj (jak Australia), państwo-miasto stawiane za wzór postępu gospodarczego (Singapur), a bez ciągłego napływu nowych ludzi i kultur nie byłoby obecnej Azji, w której wszystko bezustannie się miesza.

Singapur poradził sobie z kwestiami potencjalnych zamkniętych dzielnic dzięki twardemu prawu mieszkaniowem. Przedstawicieli różnych narodowości mieszano z innymi. Australia uzyskała świadomość własnej siły po igrzyskach z 1956 roku. Okazało się, że naród powstały z potomków więźniów, najgorszych łajdaków Europy i ludzi zatrudnionych do ich nadzoru może światu zaimponować i poczuć się silny wewnętrznie. Nie można stawiać innym zapór, drutów kolczastych i przejściowych obozów. Państwa wbrew pozorom mają pieniądze na istnienie i działanie, a mówienie o tym, że na migracje znajdą się środki wcale nie jest równoznaczne z tanim populizmem.

Wystarczy chcieć i pomóc. Niemieccy kibice piłkarscy od kilkunastu dni podczas ligowych meczów wywieszają transparenty witające uchodźców w swoim kraju. Internauci zbierają się w serwisie udostępniającym bezpłatne noclegi we własnych mieszkaniach dla migrantów. Dlaczego w pierwszej kolejności nie robią tego wszystkie rządy? Dlaczego jedynie Niemców stać na stwierdzenie, że przyjmą tyle osób, ile będzie trzeba? I to mając taki bagaż historyczny. Trzeba zadziałać szybko i otworzyć się na cudzoziemców oferując im wszelką możliwą pomoc. To pokaże człowieczeństwo nowoczesnego świata, a nie tylko klikanie lajków na Facebooku pod kolejną charytatywną akcją.