We Włoszech plaża jest w sierpniu obowiązkowa, więc Matteo Salvini przeniósł swój sztab propagandowy do Milano Marittima. Dziennikarze pokazali go po kolana w wodzie w otoczeniu wielbiących plażowiczów, którzy okazali się wpływową grupą nacisku, bo już po paru dniach deliberacji plażowej Salvini zatweetował, że wychodzi z rządu. Ku zaskoczeniu lidera Ligi prezydent Włoch nie zarządził wyborów, lecz poprosił premiera Contego o stworzenie nowego rządu w innej konstelacji partyjnej. Salvini został z przysłowiową ręką w nocniku, pewnie dlatego, że zapomniał, iż konstytucja nic nie mówi o sondażach, w których jego partia jest dziś zdecydowanym liderem. W demokracji liczy się większość parlamentarna, a butny styl Salviniego zraził do niego większość parlamentarzystów.

W Wielkiej Brytanii plaża nie jest obowiązkowa, lecz premier (z pomocą królowej) postanowił wysłać członków parlamentu na obowiązkowe wakacje. Oficjalnym argumentem były zmiany klimatyczne, bo tego roku plaże w Brighton są tak ciepłe jak w Milano Maritima. Opozycja krzyczy, że to zamach stanu mający na celu potajemną ucieczkę z UE. Ale jak to potajemną? O brexicie bębnią na Wyspach od lat paru, lecz jego przeciwnicy nie są w stanie się zjednoczyć. Jeśli Johnson planuje zbudować mur na kanale La Manche, to łatwiej to zauważyć z plaży niż z Westminsteru. Zresztą gdy dojdzie do brexitu, to lepiej być na plaży – bliżej do Francji czy Holandii, a tam może nawet azyl polityczny...

W Polsce upały też doskwierały politykom. W resorcie sprawiedliwości zrobiło się tak gorąco, że jeden z wiceministrów ustąpił po najeździe hordy spoconych dziennikarzy. Prokurator generalny już bada sprawę, a jego koledzy partyjni przygotowują ustawę antymedialną. Krytyka władzy będzie zabroniona, bo nie jest patriotyczna. Opozycja argumentuje, że taka ustawa i tak nie ma sensu, bo lud jest głupi i nie słucha krytycznych argumentów pod adresem władzy. Zresztą opozycja nie chce przejąć władzy, tylko zapewnić etaty swojej partyjnej elicie. Problem w tym, że partia rządząca robi wszystko, by wybory przegrać i trzeba będzie znaleźć winnych.

Lato się kończy, a temperatura wciąż wysoka. Może trzeba wysłać polityków na przymusowe wakacje – nie w Brighton czy Sopocie, lecz na Grenlandii. Donald Trump już planuje tam nowe pole golfowe na lodzie. Będzie chłodniej. Będziemy śmiać się do łez.