Twierdzi ona, że kpiny z głowy państwa znacznie wykraczają poza granice dobrego smaku. Być może „Ucho Prezesa" dało też do myślenia prezydenckim urzędnikom? Może kabaretowa wizja polskiej polityki poruszyła w narodzie jakieś czułe struny? W państwie z poszarpaną wojnami tradycją obywatele upatrują w prezydencie ostoi ciągłości i stabilizacji. Teraz to Górski będzie miał kłopoty, bo musi zrobić coś z faktem, że doradcy prezydenta publicznie domagają się odpowiedzi na kilkanaście pism skierowanych do siedziby MON przez Biuro Bezpieczeństwa Narodowego.

Po 1997 roku praktycznie nie było układu politycznego, który sprawnie funkcjonowałby przy podzielonych pomiędzy rząd i prezydenta kompetencjach w zakresie spraw zagranicznych i obronności. Wnioski, jakie wypływają jednak z pism urzędników BBN, są następujące: już kilka tygodni po powołaniu obecnego rządu i w kilka miesięcy po wyborze prezydenta współpraca pomiędzy kluczowymi instytucjami państwa zaczęła szwankować. A jest to przecież obszar mający szczególne znaczenie dla jego bezpieczeństwa. Sprawa ta może być odczytywana w kategoriach wewnętrznych walk i sporów, ale to akurat nie jest najważniejsze. Dzisiejsza praktyka funkcjonowania konstytucji będzie punktem wyjścia do tworzenia nowych regulacji, gdy pojawi się możliwość zmiany ustawy zasadniczej. Stawka w sporze między Belwederem a MON jest więc wyższa, niż się wydaje. Jest nią przyszłość ustroju Polski.