W oczach mam jedną z postaci polskiej prawicy i dramatyczne rozmowy o tym, że etyczną granicą polowania jest strzelanie do młodych zwierząt. Nie ma uczonego, który potwierdziłby, że wyrok na dziki jest sprawiedliwy. To nie dziki, lecz ludzkie błędy powodują rozprzestrzenianie się ASF. W Hiszpanii żyją dziki, a hodowle są bezpieczne. Eksperci są zgodni: to niechęć do pełnego zastosowania procedur ochronnych, niewydane środki unijne na ochronę przed wirusem z Afryki, niskie standardy higieniczne sprzyjają wirusowi. Tyle podpowiada rozum. Za szkody wyrządzone przez dziki płaci budżet. Dziki nie są tylko kwestią dla rolników, tak jak Teatr Narodowy nie jest tylko dla warszawiaków, a kościół Mariacki dla krakusów. Jeśli rząd chce zabić prawie wszystkie dziki w polskich lasach, ze względu na skalę planu arcypokotu musi też wszystkim Polakom wyjaśnić, dlaczego to robi.

Czy władza ma prawo decydować wbrew rozumowi o zabiciu większości dzików? Czy dziki są własnością rządu, jednej partii, która chce zademonstrować, że dużo robi dla rolników, bo weszła w ostrą rywalizację o wiejskie głosy, albo też jednego ministerstwa? „Sprawa dzików" to nie tylko zagadnienie dla lewicy albo ekologów, stawia bowiem na ostrzu noża prostą kwestię: jak rozumiemy dobro wspólne. Czy można je poświęcić dla większego poparcia w wyborach wbrew dorobkowi nauki? To pytanie także do konserwatystów, prawicowców i miłośników zdrowego rozsądku. Nie schowamy się przed dźwiękiem zaplanowanych strzałów.

Sprawa dzików ma też aspekt etyczny. Jeśli myśliwi i liczni uczeni mają rację, to dziki mogą być odstrzelone tylko po złamaniu podstawowych zasad etycznych od zawsze obowiązujących myśliwych: nie strzela się do zwierząt ciężarnych, nie strzela do młodych, nie celuje się w pasiaki. Przecież myśliwi ślubowali respektowanie tych zasad. Zaraz, zaraz, myśliwi nie są egzekutorami wykonującymi polityczne zamówienia rządu. Postawienie myśliwych w tej roli dzisiaj da na przyszłość pretekst do uderzenia w tę grupę, jeśli przyjdzie do władzy rząd, który przykładowo zechce zlikwidować polowanie z przyczyn tym razem ideologicznych, a nie partyjnych. Jeśli myśliwi dzisiaj wezmą na siebie rolę wyznaczoną przez władzę, sami rzucą cień na swoją wiarygodność. Jeśli władza chce urządzić pokot bez poważnego wyjaśnienia powodów takiej decyzji, pokazuje tylko, gdzie ma dobro wspólne.