Polska-Macedonia Płn. 2:0: Brzęczek ma kredyt

Wygrana z Macedonią Północną 2:0 na Stadionie Narodowym zapewniła Polsce trzeci z rzędu awans na wielką imprezę - przyszłoroczne Euro

Aktualizacja: 14.10.2019 06:25 Publikacja: 13.10.2019 23:53

Polska-Macedonia Płn. 2:0: Brzęczek ma kredyt

Foto: AFP

Turniej pierwszy raz nie będzie miał jednego gospodarza, rozegrany zostanie w całej Europie, od Bilbao w Hiszpanii po Baku w Azerbejdżanie.

Dlatego też PZPN przygotował dla kadrowiczów specjalne koszulki w esperanto - uniwersalnym, nieco zapomnianym języku, wymyślonym przez Ludwika Zamenhoffa, polskiego Żyda z Białegostoku. 

Listopadowe mecze z Izraelem i Słowenią będą dla kadry Brzęczka już tylko grą o pierwsze miejsce w grupie (awansują dwa zespoły) i początkiem przygotowań do mistrzostw Europy. Mimo tak szybkiego awansu jest nad czym pracować i co poprawiać.

Rezerwowi bohaterowie

Przemysław Frankowski przebywał na boisku dopiero kilkadziesiąt sekund, ale już pierwszy kontakt z piłką zamienił na pierwszego gola. Arkadiusz Milik zdążył biegać po murawie przez 12 minut, zanim popisał się przepięknym strzałem z dystansu i podwyższył na 2:0.

Brzęczek podczas konferencji prasowych, jeszcze przed meczem z Łotwą, podkreślał jak wiele wnoszą do zespołu piłkarze wpuszczani z ławki rezerwowych. Prezentował wyliczenia w ilu golach mieli udział i zaznaczał jak często przesądzali o wyniku. Po beznadziejnych wrześniowych spotkaniach brzmiało to jak zawoalowana obrona samego siebie. Z faktami jednak trudno dyskutować. Awans na Euro 2020 zapewnili rezerwowi, albo - innymi słowy - trener przeprowadzając dobre zmiany.

Już przed pierwszym gwizdkiem było wiadomo, że wygrana z Macedonią Północną da awans na Euro niezależnie od wyników innych meczów. Drużyna z Bałkanów zajmuje 69 miejsce w rankingu FIFA - 47 pozycji niżej niż biało-czerwoni. Najwyżej wycenianym zawodnikiem rywali jest Elif Ełmas, którego specjalistyczny portal transfermarkt szacuje na 17 milionów euro.

W drużynie Jerzego Brzęczka jest sześciu zawodników, którzy są wyceniani wyżej. Teoretycznie reprezentacja Polski była murowanym faworytem, ale po ostatnich występach eksperci i kibice zaczęli dmuchać na zimne.

Mecz z Łotwą choć pewnie i wysoko wygrany skończył się zgrzytem. Kamil Glik, o którym od lat się mówi, że ma ambicje dowodzenia kadrą, nie krył niezadowolenia. Mówił, że o ile na początku tamtego spotkania zespół funkcjonował jak drużyna, tak z czasem było dużo gorzej. - Zaczęły się zagrania piętami, każdy grał pod siebie - mówił Glik w Rydze.

Jasny przekaz

O „mocnych słowach”, które padły w szatni wspominał autor dwóch asyst przy trafieniach Roberta Lewandowskiego - Kamil Grosicki. Z kolei sam kapitan i autor hat-tricka nie zatrzymał się do wywiadów w strefie mieszanej, chociaż zawsze to robił. W niedzielny wieczór Lewandowski przy pierwszym kontakcie z piłką zagrał piętą… przekaz jest dość jasny. 

Brzęczek zdecydował się na zmiany w porównaniu z wygranym meczem z Łotwą przed czterema dniami. Postanowił skopiować pomysł trenera Lokomotiwu Moskwa Jurija Siomina i wystawił Grzegorza Krychowiaka bliżej środka pola, a nie na pozycji typowego defensywnego pomocnika.

Aby Krychowiak mógł w pełni korzystać ze swojego nowego ustawienia, za jego plecami w meczu z Macedonią Północną biegał Jacek Góralski. Pomocnik bułgarskiego Łudogorca Razgrad jest archetypicznym defensywnym pomocnikiem. Zawzięty, nieustępliwy, wykonujący swoje zadania z bezbrzeżnym poświęceniem. Nie jest wirtuozem, którego się miło ogląda i który powoduje, że kibice przychodzą na stadion popatrzeć na jego grę.

Góralski zaczął być powoływany do kadry przez Adama Nawałkę, był jego zawodnikiem do specjalnych poruczeń. Wchodził na boisko w końcówkach, gdy trzeba było bronić wyniku lub komuś uprzykrzyć życie.

W niedzielny wieczór zagrał po raz drugi w podstawowym składzie za kadencji Brzęczka. I wypadł więcej niż poprawnie. Zaprezentował swoje najbardziej charakterystyczne zagranie, które mówi o nim jako piłkarzu wszystko – podanie wślizgiem. Kibice to lubią i Góralski zebrał mnóstwo owacji, gdy przerywał akcje rywali.

Mecz Krychowiaka

Bohaterem spotkania był jednak Krychowiak. Widać było, że jest w dobrej formie i że granie do przodu, ofensywne, nakręca go i cieszy. Na początku drugiej połowy ładnie obrócił się z piłką i ruszył na bramkę rywali, a niemal 53 tysięcy kibiców na Narodowym jakby go pchało do przodu.

W innej sytuacji kapitalnie zewnętrzną częścią buta podawał do wybiegającego na wolne pole Grosickiego. Jeśli ten mecz miał być odpowiedzią na pytanie, czy warto postawić na Krychowiaka grającego bardziej ofensywnie, odpowiedź jest jednoznaczna - warto. I to bardzo. To jego świetne, dalekie podanie do Lewandowskiego zakończyło się trafieniem Frankowskiego.

Czas na imprezę

Trzeci z rzędu awans na wielką imprezę (po Euro 2016 i mundialu 2018) stał się faktem, ale należy pamiętać, że to wciąż w dużej mierze awans imienia Adama Nawałki, który zawdzięczamy świetnej pozycji w rankingu FIFA. Reprezentacja Polski losowana była z pierwszego koszyka i trafiła do naprawdę łatwej grupy. W tej sytuacji wywalczenie awansu było obowiązkiem.

Zdają sobie z tego też sprawę piłkarze. Bartosz Bereszyński wciąż twierdzi, że potencjał tej drużyny to czołowa ósemka w Europie. By tak się stało piłkarzy i Brzęczka czeka jednak mnóstwo pracy. Ale dziś zawodnikom należy się impreza, a selekcjonerowi nieco większy kredyt zaufania.

Turniej pierwszy raz nie będzie miał jednego gospodarza, rozegrany zostanie w całej Europie, od Bilbao w Hiszpanii po Baku w Azerbejdżanie.

Dlatego też PZPN przygotował dla kadrowiczów specjalne koszulki w esperanto - uniwersalnym, nieco zapomnianym języku, wymyślonym przez Ludwika Zamenhoffa, polskiego Żyda z Białegostoku. 

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Piłka nożna
Wygrać i zapomnieć o nieudanych eliminacjach. Lewandowski gotów na baraże z Estonią
Piłka nożna
Robert Lewandowski przed barażami o Euro 2024: wierzę, że awansujemy
Piłka nożna
Wielki wieczór Roberta Lewandowskiego. Barcelona wygrywa w Madrycie
Piłka nożna
Rosja – Serbia: mecz hańby odbędzie się w Moskwie
Piłka nożna
Powołania Michała Probierza. Wielu nowych twarzy nie widać