Największy na świecie producent samolotów zwrócił się do dostawców, by byli gotowi do dotrzymania mu kroku w zwiększeniu o 18 proc. produkcji szlagierowych samolotów z rodziny A320 w II półroczu 2021. Ta wiadomość wywołała kilkuprocentowy skok jego akcji na giełdzie, ale jednocześnie może zdenerwować związki zawodowe z powodu zapowiedzianej redukcji zatrudnienia oraz rządy kilku krajów proszone o większą pomoc finansową — pisze Reuter.
Wiadomość podzieliła także w opinii analityków, którzy zastanawiają się, czy linie lotnicze zmuszone w wielu przypadkach do wprowadzania technicznego bezrobocia, będą gotowe do odbierania nowych samolotów. — Jest bardzo mało prawdopodobne, że będzie popyt na 47 samolotów wąskokadłubowych produkowanych co miesiąc w II półroczu 2021. Bardzo mało linii lotniczych chce zwiększać w tej chwili moce przewozowe i to potrwa przez pewien czas — stwierdził Bertrand Grabowski, dawniej bankier sektora lotniczego, obecnie niezależny doradca.
Airbus musi uzyskać poparcie polityków i związków zawodowych dla planu zmniejszenia załogi o 15 tys. ludzi, a od tygodni wysyłał mieszane sygnały. Ledwie miesiąc temu jego szef operacyjny stwierdził, że odbudowa gospodarki jest gorsza od oczekiwanej, z kolei dostawy samolotów we wrześniu wzrosły. Dokładniejsza analiza działalności 12 tys. dostawców wskazuje na bardziej zniuansowane wyliczenia z uwzględnieniem wstępnego posunięcia Airbusa świadczącego o ostrożnym podejściu. Nawet gdy przygotowywał grunt pod zwiększenie produkcji, wykonał ruch hamujący. Gdy pandemia sparaliżowała w kwietniu transport, Airbus zmniejszył produkcję A320 o jedną trzecią do 40 miesięcznie. Właśnie wtedy oparł się presji, by zmniejszyć ją jeszcze bardziej i zwrócił się do dostawców, by zaczęli planować częściowy powrót do 45 sztuk miesięcznie od marca 2021.
Teraz, gdy druga fala zachorowań dotknęła Europę, przesunął możliwy wzrost produkcji o 3 miesiące. W nowym planie zwrócił się do łańcucha dostaw o wsparcie produkcji 47 samolotów miesięcznie, ale od II półrocza. Trwa debata, czy te 47 sztuk to odpowiednia liczba, ale Airbus nie zdecydował jeszcze, czy tego chce. Od czasu pandemii popyt na podróże samolotami zmalał o dwie trzecie, zmuszając wiele linii do odraczania odbioru nowych maszyn, choć A320 wypadły lepiej od większych samolotów, używanych na długich trasach.
Wtajemniczeni uwalają, że swym posunięciem Airbus chce pokazać dostawcom wyraźną drogę na przyszłość. Wielu z nich nie podoba się podejmowanie ryzyka większej produkcji podzespołów bez dowodu na popyt, ale Airbus zmusza ich do działania używając elastycznych klauzul kontraktu. Nakłanianie dostawców do bycia w gotowości może być też zakodowanym ostrzeżeniem dla linii lotniczych, które odroczyły odbiór samolotów: Airbus wróci wkrótce do interesów, gotowy dostarczyć to, co zamówiły. To oznacza, że przyszła pora na wpłacanie zaliczek, aby zapewnić sobie miejsce w kolejce po odbiór. Kto tego nie zrobi, straci miejsce w kolejce i ryzykuje wyższe ceny z powodu inflacji.