Protest nauczycieli przeciwko reformie edukacji

Przeciwnicy planowanych zmian w oświacie, którzy manifestowali na ulicach Warszawy niezadowolenie z projektowanych rozwiązań, usypali przed Sejmem "kopiec" z kredy, symbolizujący „złamane kariery edukacyjne i zawodowe”.

Aktualizacja: 19.11.2016 14:33 Publikacja: 19.11.2016 10:26

Foto: PAP, Tomasz Gzell

Organizator manifestacji - ZNP - zapowiadał, że wezmą w niej udział rodzice, nauczyciele, samorządowcy, organizacje pozarządowe i eksperci. Spodziewanych jest ok. 50 tys. osób.

Zgromadzeni mieli ze sobą flagi, trąbki i transparenty, na których można byłó przeczytać m.in.: "Stop reformie edukacji", "Jesteśmy za ewolucją, nie za egzekucją", "Nie niszczcie naszego gimnazjum", "Gimnazja są super", "Nie zabijajcie edukacji", "Reforma - edukacyjny zamach stanu", "Dokąd zmierzasz, Polsko?", "Szczerzyć zęby prosta sprawa, a reforma nie zabawa" oraz "Protestuję, bo lubię uczyć". Wśród protestujących były osoby, które miały przyczepione długie papierowe nosy - jak tłumaczyły – „nosy Pinokia dedykowane minister edukacji Annie Zalewskiej”.

Broniarz do rządu: nie burzcie tego, co mamy

- Apelujemy do pani premier Beaty Szydło: nie burzcie tego, co mamy - powiedział prezes ZNP Sławomir Broniarz.

Broniarz mówił, że w manifestacji uczestniczą rodzice, nauczyciele, przedstawiciele samorządu terytorialnego, dyrektorzy szkół, przedstawiciele organów prowadzących, przedstawiciele świata nauki – „wszyscy, których przywiodła walka o utrzymanie dobrej i nowoczesnej szkoły”. Protest, jak powiedział, razem z ZNP wspólnie organizuje kilkanaście organizacji i stowarzyszeń.

„Chcemy zaprotestować przeciwko chaosowi, zamętowi i demontażowi polskiej oświaty, który jest realizowany przez działania MEN i znalazł odzwierciedlenie w projektach ustaw” – powiedział.

„Parę dni temu pani premier Beata Szydło powiedziała, że będziemy tworzyć dobrą i bezpieczną szkołę. Apelujemy z tego miejsca do pani premier – nie burzcie tego, co mamy, co wspólnie tysiące nauczycieli, rodziców, samorządów terytorialnych, dyrektorów szkół, a przede wszystkim uczniów zbudowało w ciągu siedemnastu lat; nie niszczcie dorobku gimnazjów” – dodał.

Broniarz przekonywał, że „polska szkoła potrzebuje wsparcia, różnorodnej pomocy, ale na pewno nie potrzebuje pomocy w postaci koparek, spychaczy i dźwigów”. Jak dodał, tak odbierane są planowane zmiany.

„Chcemy w spokoju, przewidywalności, w bezpiecznej atmosferze pracować. Nie oczekujemy żadnej reformy, żadnego zamętu, żadnego chaosu w wersji pani minister Anny Zalewskiej. (…) Chcemy godziwego wzrostu płac” – mówił Broniarz.

„Chcemy także przekonania, że szkoła polska jest w stanie podołać zobowiązaniom, nadziejom i oczekiwaniom, które wobec niej wyrażają rodzice. Mamy najlepszą kadrę edukacyjną w Europie” – stwierdził.

Polska oświata nie potrzebuje likwidacji gimnazjów, ale mądrych i przemyślanych zmian - mówili nauczyciele i rodzice.

"Stoję tutaj przed wami jako nauczycielka samodzielnego gimnazjum, która mówi +nie+ reformie pani Zalewskiej. Mówię stanowcze nie chaosowi, mówię nie rozbiórce w oświacie, mówię nie, bo nie wiem co się stanie z nami od września" - mówiła z trybuny na pl. Piłsudskiego Barbara Chyłka, nauczycielka związana z ZNP - głównym organizatorem demonstracji. Pod hasłem "Nie dla chaosu w szkole" protestują nauczyciele, rodzice i samorządowcy.

"Dziś polska szkoła nie potrzebuje destrukcji, lecz mądrych i przemyślanych zmian, dlatego też wszyscy razem powiedzmy nie. Nie dla likwidacji gimnazjów i tworzenia molochów szkół" - mówił z kolei nauczyciel historii Artur Sierawski z "Koalicji NIE dla chaosu w szkole".

Dorota Łoboda, z ruchu "Rodzice przeciw reformie edukacji", podkreśliła, że nie tylko nauczyciele, ale również rodzice nie chcą zmian w edukacji. "Pani minister powołuje się na głos rodziców mówiąc, że to my chcemy tej reformy. Nie, pani minister, my tej reformy nie chcemy. My chcemy dla naszych dzieci nowoczesnej szkoły patrzącej w przyszłość, a nie w przeszłość, a przede wszystkim szkoły przewidywalnej. Takiej szkoły +dobra zmiana+ dla naszych dzieci nie chce, zamiast tego proponuje nam zmianę złą" - mówiła Łoboda.

"Nie chcemy pisanych na kolanie podręczników, nie chcemy, żeby nasze dzieci były przesuwane pomiędzy szkołami jak pionki. Dlatego tej niepotrzebnej, wprowadzanej w niesamowitym pośpiechu reformie mówimy +nie+" - dodała Łoboda.

"Jestem rodzicem dziecka, które uczy się w gimnazjum nr 25 w Gdańsku; gimnazjum, które zostanie zlikwidowane" - mówił z trybuny Andrzej Chmielewski, tata z inicjatywy "Zatrzymać Edukoszmar". "Te zmiany, nie nazwę ich reformą, bo to są zmiany, a nie reforma, są nieprzemyślane, niezaplanowane, kolidują w wielu miejscach, są po prostu barbarzyństwem na miarę Hunów albo zaborów. Tak traktowana polska edukacja nie była od czasów zaborów" - dodał rodzic.

Podczas protestu jego organizatorzy poinformowali, że do Pałacu Prezydenckiego uda się delegacja, która zaniesie tam petycję ws. zawetowania ustawy likwidującej gimnazja. Dodatkowo delegacja przekaże prezydentowi Andrzejowi Dudzie "Księgę osiągnięć gimnazjów".

Według głównego organizatora manifestacji - Związku Nauczycielstwa Polskiego - uczestniczy w niej ok. 50 tys. osób. Razem z ZNP organizatorem protestu jest kilkanaście organizacji i stowarzyszeń. Obecni są również politycy opozycji, m.in. PO i Nowoczesnej. 

Opozycja deklaruje wsparcie dla protestu

Politycy pięciu partii opozycyjnych zadeklarowali wsparcie dla protestu nauczycieli w Warszawie. Katarzyna Lubnauer (N) zapowiedziała wniosek o odrzucenie w Sejmie ustaw wprowadzających reformę edukacji. PSL chce z kolei wysłuchania publicznego ws. planowanych zmian.

"Chcemy być głosem waszego protestu w Sejmie, będziemy walczyć tam za was. Wy musicie wyjść na ulicę i walczyć za swoją pracę, ale też o dobro naszych dzieci na ulicach. Możemy ich powstrzymać, musimy ich powstrzymać. Nie pozwólmy im zabrać naszej szkoły" - wzywała Lubnauer podczas sobotniego protestu zorganizowanego przez Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Apelowała, by nie likwidować gimnazjów. "Chcemy być może innej szkoły, bardziej przyjaznej, praktycznej szkoły dla naszych dzieci. Chcemy kształtującej otwartych obywateli, ale nasze gimnazja takie są i mogą takie być. Nie likwidujmy ich. Ulepszajmy, ale nie likwidujmy gimnazjów" - apelowała posłanka Nowoczesnej. Według niej, "PiS chce kształtować obywatela zamkniętego na świat, obywatela PiS". "Minister Zalewska całą swoją reformę opiera na kłamstwie, nie wolno bazować na kłamstwie" - przekonywała Lubnauer.

Zapowiedziała zgłoszenie w Sejmie wniosku o odrzucenie projektów ustaw edukacyjnych w pierwszym czytaniu.

Wsparcie dla protestu deklarowała też Urszula Augustyn, "minister edukacji" w gabinecie cieni PO. "Jest nas tutaj 50 tysięcy, ale pewnie byłoby więcej, tylko z Polski dochodzą głosy, że nauczyciele są zastraszani, że grozi się im dzisiaj zwolnieniem z pracy. Nie pozwolimy na to, będziemy w wami" - mówiła posłanka Platformy. Przekonywała, że tylko wspólny protest może zablokować "pseudoreformę" edukacji.

Wiceszef PO Tomasz Siemoniak podkreślał, że jako ojciec dwójki dzieci w szkole podstawowej, nie chce, by wpadły one "w czarną dziurę, którą szykuje im obecny rząd".

Piotr Zgorzelski (PSL) zapowiedział, że jego klub w Sejmie zgłosi wniosek o wysłuchanie publiczne na temat szykowanych przez resort edukacji zmian w oświacie. "Jesteśmy przeciwko dewastacji polskiego systemu oświaty (...) Nie może być reformy, która nie ma jeszcze fundamentu każdego systemu edukacji, jakim są podstawy programowe. Podstawy programowe powinny być na początku, a nie na końcu reformy. To jest skandal" - mówił poseł Stronnictwa.

Podczas sobotniego protestu głos zabierali też przedstawiciele SLD i Partii Razem.

Powodem protestu, jak podawał organizator,  był m.in.: demontaż systemu oświaty, polegający m.in. na likwidacji gimnazjów, zaprzepaszczenie wieloletniego dorobku szkół i placówek oświatowych, a także ogromnych nakładów poniesionych przez samorządy czy zagrożenie utratą pracy wielotysięcznej grupy pracowników oświaty – wyliczał ZNP. 

O godz. 13.15 uczestnicy protestu ruszyli z pl. Piłsudskiego, Królewską, Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem, Alejami Ujazdowskimi, ulicą Matejki, na Wiejską pod budynek Sejmu.

Przeciwnicy planowanych zmian w oświacie usypali przed Sejmem "kopiec" z kredy, który ma symbolizować „złamane kariery edukacyjne i zawodowe”.

ZNP i rodzice protestowali przeciwko przyjętymi już przez rząd projektami ustaw Prawo Oświatowe i Przepisy wprowadzające Prawo Oświatowe. Według projektów w miejsce obecnie istniejących szkół mają zostać wprowadzone: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum i 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe; gimnazja mają zostać zlikwidowane.

Przeciwnicy zmian w oświacie złożyli petycję do prezydenta

Delegacja przedstawicieli wszystkich środowisk biorących udział w sobotniej manifestacji przeciw zapowiedzianej reformie edukacji złożyła w Pałacu Prezydenckim petycję do prezydenta Andrzeja Dudy. Apelują w niej o zawetowanie ustaw wprowadzających reformę.

"Przyjęła nas pani dyrektor i jej dwóch zastępców z Biura Dialogu i Inicjatyw Obywatelskich. Rozmowa była długa i rzetelna. Ze spotkania ma być sporządzona obszerna notatka, która będzie przekazana prezydentowi" - powiedziała dziennikarzom Krystyna Norwa z Koalicji "Nie dla chaosu w szkole".

Spotkanie w Kancelarii Prezydenta trwało ok. godziny.

W petycji napisano, że uczestnicy ogólnopolskiej manifestacji "Nie dla chaosu w szkole" nie zgadzają się na "burzenie systemu oświaty i niepotrzebną rewolucję, jaką niesie ze sobą planowana reforma edukacji".

Zmiany miałyby rozpocząć się od nowego roku szkolnego 2017/2018. Projekty nowelizujące prawo oświatowe czekają teraz w Sejmie na rozpatrzenie.

Minister Zalewska o protestach

Do dzisiejszej demonstracji nauczycieli i rodziców odniosła się już minister edukacji Anna Zalewska.

- Staram się rozmawiać na ten temat z wszystkimi środowiskami i systematyzować dyskusje na ten temat. Szanuję prawo do protestowania, ale konsekwentnie będę zapraszać do rozmów – powiedziała PAP.

Dodała, że związkowcy i eksperci krytykują tylko wygaszanie gimnazjów, a ona mówi o konsolidacji, o usankcjonowaniu tego, co już się wydarzyło, gdyż większość gimnazjów już teraz jest w zespołach ze szkołami podstawowymi.

Minister zapowiedziała też kampanię informacyjną skierowaną do rodziców, która ma ich uspokoić. - Niepokój odczuwa się wtedy, kiedy nie do końca się wie, jak to wszystko przebiegnie. Dlatego do każdej szkoły trafiają pakiety informacyjne na temat reformy. Dyrektor, nauczyciel będzie miał obowiązek nie tylko wywiesić plakat, ale również udostępnić broszurę z informacją – tłumaczyła minister Zalewska.

W MEN uruchomione zostały telefony, pod które można zadzwonić. Działa też strona za pośrednictwem której można wysłać pytania związane z reformą. Resort zapewnia, że na każde udzieli odpowiedź.

- Chcemy przekonać rodziców, że nie mają się czego obawiać – zapewniła minister Zalewska.

Organizator manifestacji - ZNP - zapowiadał, że wezmą w niej udział rodzice, nauczyciele, samorządowcy, organizacje pozarządowe i eksperci. Spodziewanych jest ok. 50 tys. osób.

Zgromadzeni mieli ze sobą flagi, trąbki i transparenty, na których można byłó przeczytać m.in.: "Stop reformie edukacji", "Jesteśmy za ewolucją, nie za egzekucją", "Nie niszczcie naszego gimnazjum", "Gimnazja są super", "Nie zabijajcie edukacji", "Reforma - edukacyjny zamach stanu", "Dokąd zmierzasz, Polsko?", "Szczerzyć zęby prosta sprawa, a reforma nie zabawa" oraz "Protestuję, bo lubię uczyć". Wśród protestujących były osoby, które miały przyczepione długie papierowe nosy - jak tłumaczyły – „nosy Pinokia dedykowane minister edukacji Annie Zalewskiej”.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Edukacja
Warszawski Uniwersytet Medyczny nie wybierze rektora 23 kwietnia
Edukacja
Klucz odpowiedzi do arkusza Próbnej Matury z Chemii z Wydziałem Chemii UJ 2024
Edukacja
Próbna Matura z Chemii z Wydziałem Chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego 2024
Edukacja
Sondaż: Co o rezygnacji z obowiązkowych prac domowych myślą Polacy?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Edukacja
Koniec obowiązkowych prac domowych. Prezes ZNP mówi: Za szybko